Kocham Polskę. Jeśli tylko mam okazję wyrwać się z domu na kilka dni, przeznaczam je na odkrywanie nowych miejsc i zakątków w moim kraju. Jestem jak dziecko. Potrafię cieszyć się każdym napotkanym liściem, każdym zachodem słońca, każdym bezchmurnym porankiem. A im starsza się staję, tym bardziej sentymentalna.

Jednak mam też w sobie gen próżniactwa. I, o ile, w ciągu roku pozwalam sobie na wycieczki małe i duże, o tyle w okresie wakacyjnym szukam relaksu pełną gębą. Cieszy mnie dobór odpowiedniego hotelu, z pełnym wyposażeniem i atrakcjami dla dzieci oraz menu, które wyjdzie naprzeciw moim kubkom smakowym. Raz w roku wybieram się na wakacje za granicą, gdzie moim zadaniem jest głównie leżeć i odpoczywać oraz pochłaniać witaminę D. W tzw. „erze przed dziećmi” obowiązkowe było zwiedzanie, poznawanie kultury, poszukiwanie miejsc, których nie wskazują mapy. Teraz jest tylko odpoczynek, bo dziewczynki są jeszcze zbyt małe, by nie kaprysić podczas nudnych dla nich pieszych wycieczek.

Jeśli choć trochę utożsamiacie się ze mną, pewnie z takim samym rozczarowaniem przyjęliście wiadomość o epidemii koronawirusa. Pewnie tak samo jak nam pokrzyżowała ona plany. Pewnie wreszcie przyniosła to samo pytanie: jechać czy odwołać? Bo przecież w Polsce trudno znaleźć alternatywę. Na pewno?

My zrezygnowaliśmy z naszych zagranicznych planów.

Samolot odleciał bez nas, hotel oddał zaliczkę. Powiecie – zachorować możesz i w kraju. To prawda. Jeśli jednak mam wybór: rzeczywiście – wolę chorować w przyjaznym mi otoczeniu, wśród ludzi mówiących w moim języku. Nie oceniam i nie neguję wyborów innych. Mój był właśnie taki.

Uczucie niedosytu, pewnego niespełnienia towarzyszyło mi jednak na tyle długo, że postanowiłam znaleźć w Polsce miejsce, które choć trochę załata lukę. Ośmielona dwoma wyjazdami urlopowymi w okresie trwającej epidemii, nabrałam nieco więcej pewności, jednak reżim sanitarny był dla mnie nadal priorytetem.

Teraz, kiedy piszę te słowa, wiem już, że z pewnością miejsce, które stało się znakomitym substytutem zagranicznego wyjazdu znalazłam nad Morzem Bałtyckim i nie zamierzam go przed Wami ukrywać.

Obiekt nazywa się Imperiall Resort & MediSpa i położony jest tuż przy plaży w miejscowości Sianożęty. Według mnie jest miejscem idealnym na wakacje z dziećmi i żebyście dobrze mnie zrozumieli: uważam, że w tym hotelu nie brakuje dosłownie niczego.

Miejsce z numerem 1 wśród Hoteli Przyjaznych Dzieciom w subiektywnym rankingu prowadzonym przez moje pięciolatki właśnie znalazło nowego właściciela.

Zacznijmy od pierwszego wrażenia. Po przebyciu siedmiuset kilometrów nocą, uśmiech na twarzach moich córek wywołał przemiły recepcjonista, wręczając im zestaw powitalny: kredki i malowanki w praktycznej bawełnianej torbie z logo Imperiall. A to przecież był dopiero początek.

Wszystko, o czym pomyślicie, mówiąc: wymarzony urlop znajdziecie tutaj w Imperiall Resort & MediSpa. Poza standardowymi już w większości obiektów akcesoriami dziecięcymi możliwymi do wypożyczenia: krzesełkami, nocnikami, łóżeczkami turystycznymi, zabezpieczeniami kontaktów, znajdziecie całą listę atrakcji będących spełnieniem dziecięcych marzeń.

Zaznaliśmy pobytu w obiekcie w upalne dni, ale i w dni chłodniejsze. I o ile podczas tych pierwszych – niemal każdy obiekt nad polskim morzem daje radę, o tyle w te drugie jest już trudniej o dobry humor, ale nie tutaj.

W upalne dni, po zakończonym plażowaniu albo jako zamiennik plażowania możecie wybrać basen zewnętrzny z podgrzewaną wodą.

Na swoim stanowisku czuwa ratownik. Dzieci mają do dyspozycji brodzik z cieplutką wodą – podczas naszego pobytu 24 stopnie, dorośli większy basen, w którym mogą nie tylko pływać, ale też zagrać w water polo czy uczestniczyć w zajęciach aqua aerobicu. Jeśli pogoda nie dopisuje, dostępny jest dla Was basen wewnętrzny z torem do pływania, częścią rekreacyjną oraz brodzikiem dla najmłodszych. Nie musicie zgadywać, w której z części przebywaliśmy najczęściej 😊 I tutaj zaznaczam: byłam zbudowana, gdy w przebieralni zobaczyłam przewijak.

Idźmy dalej. Na terenie tego ogromnego obiektu z rozwiniętą infrastrukturą znajdziecie też bardzo przestronną salę zabaw zwaną Joonglalandem, gdyż znajduje się w niej ogromne terrarium z parą legwanów oraz akwarium z kolorowymi rybami i żółwiem.

W miejscu tym znajdziecie szereg zabawek, ale tutaj także w niepogodę odbywają się zajęcia plastyczne, muzyczne, ruchowe. Sala utrzymana jest w żywych kolorach, a zwierzęce printy na ścianach zachęcają do tworzenia dziecięcych scenariuszy zabaw.

W każdej strefie rozrywki dziecka znajduje się wygodny kąt dla rodzica. Imperiall Resort & MediSpa posiada salę kinową, w której odbywają się seanse autorskie zgodnie z wcześniej ustalonym programem. Podczas wakacji były to wieczorynki na dużym ekranie.

Być może powinnam zacząć jednak od czegoś innego, jednak postanowiłam umieścić program animacyjny jako wisienkę na torcie na samym końcu atrakcji. Nawet najlepiej wyposażona sala nie cieszy bowiem tak mocno, jak wspólna zabawa – zaplanowana i poprowadzona z humorem.

Zespół animatorów hotelu Imperiall dołożył wszelkich starań, by żadne dziecko nie narzekało na nudę, a rodzice cieszyli się spokojnym wypoczynkiem.

Program animacji w hotelu jest naprawdę bogaty. Tematyczne dni: pirata, cyrkowy czy sportowy obfitowały w aktywności ruchowe na świeżym powietrzu, gry i zabawy w sali zabaw czy na basenie.

Były konkursy, talent show, a nawet przyjechał cyrk! A to wszystko w ciągu krótkiego pobytu. Każdy dzień bowiem to aż kilka bloków animacyjnych. Zadbano także o rozrywkę dla dorosłych: koncerty, występy, rozgrywki sportowe – nasz multitata nie zrezygnował z turnieju koszykówki mimo ulewy i nadchodzącej burzy, wziął też udział w mundialu i cieszył się niemal tak samo jak nasze córki.  Wszystko dlatego, że na terenie całego obiektu panuje domowa i bardzo przyjemna atmosfera. Nie znajdziesz tutaj nadętego kelnera czy markotnej recepcjonistki, a i rodzice chętnie rozmawiają o typowych dla siebie problemach.

Kuchnia hotelu Imperiall Resort & MediSpa to temat na oddzielny wpis.

Jednak postaram się ograniczyć do najważniejszych kwestii. Bardzo szeroki wybór dań sprawił, że niejadki po raz pierwszy na śniadania zamawiały coś innego niż parówki. Już pierwszego dnia były zachwycone, bo zauważyły ich ulubione bułeczki czy – jak kto woli – kluski na parze. Były też pierogi, naleśniki, pulpety, czyli klasyczne i sprawdzone dania dla dzieci. Warto nadmienić, że poza śniadaniami i obiadokolacjami odbieraliśmy wraz z innymi rodzicami lunch boxy, w których każdego dnia znajdowała się inna pożywna i smaczna zupa oraz porcja owoców.

Jako łakomczuch muszę dodać, że nie byłam w stanie spróbować nawet połowy z serwowanych dań. Bardzo żałuję, bo filet z flądry, krokieciki ziemniaczane, sałatki i pasty były znakomite. Najlepszą motywacją do zjedzenia wszystkiego z talerza były dla moich córek ciasta i desery uśmiechające się do nich każdego dnia przygotowywane przez hotelową cukiernię.

Należy wspomnieć o jeszcze jednej lubianej przez nasze czytelniczki strefie: Spa.

Tutaj na szczególną uwagę, poza tradycyjnymi i znanymi Wam zapewne zabiegami na twarz, szyję, masażami ciała – dla mam oraz najmłodszych (kolorowe paluszki, pachnące zabiegi), zasługuje z całą pewnością komora hiperbaryczna. Dla niewtajemniczonych to miejsce, w którym Wasz organizm dosłownie nasyca się tlenem, co pozytywnie wpływa na niego wpływa, zaś szczególnie poprawia kondycję mózgu i wpływa na regenerację tkanek. To jednak tylko niektóre właściwości skoncentrowanej dawki tlenu. Skorzystałam z zabiegu ze względu na moją alergię oraz nawracające migreny.

O całym wachlarzu korzyści płynących z kuracji w komorze hiperbarycznej posłuchacie tutaj:

https://www.imperiall.pl/spa-2/komora-hiperbaryczna/

Biorąc pod uwagę czasy, w jakich przyszło nam żyć, należy zwrócić uwagę na jeszcze jedną wyjątkowo istotną kwestię: bezpieczeństwo podczas pobytu.

To o nie pytacie nas w mailach, to ono staje się teraz Waszym priorytetem podczas wyboru obiektu. Jak wygląda ta kwestia w Imperiall Resort & MediSpa? Powiedziałabym, że jest tutaj dość restrykcyjnie, co dla mnie osobiście oznacza tyle co: odpowiedzialnie i profesjonalnie.

Jednak przeczytajcie, abyście nie byli zaskoczeni:

Zaznaczę więc, że przy kwaterowaniu zostaniecie poproszeni o wypełnienie specjalnego formularza dotyczącego stanu zdrowia oraz o zgodę na pomiar temperatury. Tę samą czynność wykona także pracownik restauracji, który będzie Was wpuszczał do restauracji. Niech nie zdziwi Was kolejka. Goście są podzieleni na grupy i oczekują – naturalnie w maskach ochronnych – na swój stolik, gdyż każdorazowo opuszczany przez inną rodzinę jest dezynfekowany. Obowiązują odstępy między stolikami, posiłek jest wydawany przez pracowników, podobnie jak sztućce. Wszyscy wyposażeni są w przyłbice, maseczki, rękawiczki, a od gości oddzieleni specjalnymi osłonami ochronnymi. Byłam mile zaskoczona, że nie tylko w folderze, lecz w praktyce pracownicy Imperiall Resort & MediSpa zwracali uwagę gościom na włożenie maseczki przy wejściu do budynku czy wskazywali miejsca, gdzie można zdezynfekować dłonie, a tych w hotelu nie brakowało.

Z przykrością stwierdzam, że nie zwiedzieliśmy niemal niczego w pobliżu. Chyba po raz pierwszy, lecz i po raz pierwszy sytuacja zniechęca mnie do poszukiwania miejsc na ogół obleganych przez turystów. Zresztą, co tu dużo mówić, hotel oferuje tak wiele, że musiałam niemal kłócić się z moimi córkami, by zechciały wyjść choćby na krótki spacer albo dłuższe plażowanie – obawiały się, iż ominie je kolejna przygotowana przez animatorki: Wiktorię i Milenę atrakcja.

Skusiliśmy się na przejażdżkę rowerową (obiekt dysponuje także przyczepkami dla dzieci), bo trasa rowerowa biegnąca wzdłuż plaży od wejścia numer 4 przy samym hotelu wiedzie aż do Kołobrzegu oddalonego od Sianożętów o kilkanaście kilometrów. Po drodze znajdziecie miejsce na pozostawienie rowerów, tarasy widokowe, łabędzie i przede wszystkim spokój. Wjeżdżając do Kołobrzegu, zdecydowaliśmy się od razu zawrócić. Tłum, gwar wielkiego miasta – nie są dla nas.

Już zupełnie na koniec, bo mam wrażenie, że mogłabym pisać jeszcze bardzo długo, chciałabym nadmienić, że zakwaterowano nas w apartamencie lux znajdującym się w parterowym domku. Do dyspozycji mieliśmy nie tylko pokój dzienny, ale także sypialnię, aneks kuchenny i łazienkę.

Spytacie, co w tym nadzwyczajnego? Ot, zwykły domek. Początkowo także odniosłam takie wrażenie. Jednak liczą się detale. I parę słów o nich. Domki cechuje wysoki standard wykończenia, nowoczesny design. Są wyposażone w indywidualny system ogrzewania i klimatyzacji ekologicznych pomp ciepła, więc możecie korzystać z nich przez cały rok, bez obaw o chłód. Wychodząc spod prysznica stawiacie więc stopę na ciepłą podłogę, co nawet w chłodniejszy letni dzień, jest niebywale przyjemne. Nie musicie zabierać ze sobą naczyń, garnków czy sztućców. One także stanowią wyposażenie apartamentu tak jak: czajnik, płyta indukcyjna czy lodówka.

Możecie wypić kawę na tarasie. Jeśli nie macie ochoty przygotowywać jej samemu, polecam zamówić ją w Kawiarni Impriall Caffe & Drinkbar. Tutaj także zjecie lody, gofry czy przekąski, a wieczorem, gdy Wasze dzieci będą szaleć na mini disco – wypijecie grzane (w deszczowy dzień) albo zimne (w ten upalny) wino czy piwo.

Co prawda na moje zagraniczne wojaże muszę poczekać co najmniej rok. Ale… jedyną różnicą między zaplanowanym dużo wcześniej wyjazdem, a tym spontanicznym – niemal z dnia na dzień do Hotelu Imperiall Resort &MediSpa była temperatura wody w morzu, co moim pięciolatkom wcale nie przeszkadzało. Radości było co nie miara.

Odpoczęłam, zrelaksowałam się, moje dzieci aktywnie spędziły każdy dzień, niezależnie od pogody. Nie musiałam odbywać pielgrzymek wzdłuż ulicy z chińszczyzną, nie musiałam na siłę przeglądać Internetu w poszukiwaniu muzeów, motylarni czy innych miejsc, które nigdy nie robiły na mnie wrażenia, a generowały dodatkowe koszty. Byle tylko czymś zająć dzieci.

W Hotelu Imperiall Resort & MediSpa jedna rozrywka goniła drugą, a dziewczynki są w wieku, w którym zabawa z rówieśnikami pod okiem sympatycznej i przygotowanej pani animatorki w bezpiecznej i atrakcyjnej hotelowej przestrzeni – to spełnienie ich marzeń. Nie potrzeba niczego więcej.

Sianożęty także są niczego sobie. Jeszcze nie do końca odkryte. Jeszcze nie aż tak bardzo oblegane. Jeszcze odrobinę dzikie: z szeroką plażą i malowniczą ścieżką spacerowo – rowerową.

Nic dziwnego, że rodzice, z którymi mieliśmy okazję rozmawiać, wybierali hotel już po raz któryś z kolei. Nic dziwnego, że chcę tam wrócić także i ja.

Dla wszystkich czytelników portalu multirodzice.pl planujących rezerwację w Hotelu Imperiall Resort & MediSpa w Sianożętach przygotowano specjalną zniżkę, zachęcamy do kontaktu z nami: multirodzice@gmail.com

_____________________________________________________________________________________multirodzice.pl facebook

    • Jeżeli spodobał Ci się ten artykuł – udostępnij go dalej!
    • Na fan page’u na facebooku dzieje się dużo więcej i z dużą dawką humoru. Wpadnij do nas!
    • Chcesz porozmawiać z innymi rodzicami? Zapraszamy do zamkniętej grupy na facebooku!
    • Jeśli chcesz podzielić się swoją historią, opinią, doświadczeniem na łamach portalu, napisz do nas: kontakt@multirodzice.pl
    • Będzie nam miło, jeśli dasz znać znajomym o multiRodzicach. Sharing is caring!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

GIPHY App Key not set. Please check settings

6 komentarze

    • Ceny są adekwatne do jakości. I mówię to z pełnym przekonaniem. Tutaj Pani dzieci nie miałyby czasu na sen i posiłki, bez względu na pogodę…

  1. No i to do mnie przemawia! Mamy bon turystyczny i szukam czegoś na wrzesień, żeby córkę z dziadkami posłać na wyjazd. Trochę się boją, ale z tego, co tutaj napisano, dba się o bezpieczeństwo. Czy rzeczywiście tak jest przez cały czas?

    • W żadnym z hoteli nie widziałam takiej dbałości o bezpieczeństwo.
      Nie sądzę, by cos miało się w tej kwestii zmienić. Naprawdę warto.

Dlaczego tak chętnie nosimy plecaki?

Zioła w leczeniu boreliozy