Nie będę geniuszem, gdy powiem, że multirodzicielstwo bywa trudne, momentami ciężkie, a nawet ekstremalnie wykańczające. Wpływ na ten stan rzeczy może mieć Twój nastrój, nastrój dziecka, pogoda, pora roku, biomet meteorologiczny, zbyt słona zupa, zbyt rzadka kupa i wiele, wiele innych czynników, między którymi swoje szczególne miejsce znajduje usypianie bliźniąt.
Nie mam tu na myśli czułych i magicznych chwil, kiedy słodki noworodek zasypia szybciutko w ojcowskich ramionach. Boom – dziecko zbliża się do drugiego roku życia i coraz rzadziej chce zasnąć wtedy, kiedy byśmy sobie to wymarzyli. Włącza gdzieś wewnątrz jakiś ukryty guzik z napisem „nieśmiertelność” i walczy zaciekle, jakby od tego zależało Jego życie. Na nic wtedy plany dnia, stałe pory kąpieli i dziecięce przyzwyczajenia. W przypadku rodzica nietrudno w takiej sytuacji o skrajną nerwicę, szczególnie po ciężkim dniu.
Dobrze wiem, że to tylko dziecko, że dobro rodzi dobro i, że dla autouspokojenia trzeba powtarzać, jaka to trawa jest zielona, a niebo niebieskie. Z drugiej strony, gdzieś w najczarniejszych myślach, widzę siebie skutego w kajdanach, skazanego za jakąś straszną zbrodnię. Te dwie skrajności niczym walka dobra ze złem skutecznie równoważą moją głowę w tych trudnych chwilach. Kiedyś wspominałem na łamach tego portalu cytat przeczytany w sieci: Niech pierwszy kamieniem rzuci ten, kto nie chciał nigdy cisnąć dzieckiem o ścianę. Koniec końców nigdy w świecie bym takiej myśli nie przekuł w czyn. Będąc rodzicem robisz wszystko dla tego małego łobuza, zarwiesz noc jeśli będzie trzeba nawet kosztem nerwów, bo przecież po każdej burzy wychodzi słońce.
Tak sobie myślę, że nawet słaby dzień pełen skrajnych emocji, w końcowej (nocnej) fazie można przekuć na coś dobrego…
BezSzymność
Dwa lata – niespełna – już jesteś na świecie,
Z dniem każdym znacznie lepiej Cię poznaję,
Wieczorem wychodzę z podziwu, że przetrwać się udaje,
Nie sam wszakże przybyłeś, lecz z Olą – w pakiecie.
Pierwsza w nocy, spać nie mogę,
Za mną dwie godziny usypiania,
Na nic prośby, krzyki, łkania,
Tak mnie wbiłeś dziś w podłogę.
Choć bardzo chcę zasnąć, łeb bije myślami,
Czy wszystko w porządku najlepszym,
Wtem zrywam się z łóżka krokiem pospiesznym,
Ten mały Brzdąc śpi tam nieskryty kocami!
Pięć godzin przeminie i zbudzić się trzeba,
W służbie nieść pomoc obcemu człekowi,
Lecz myśli poświęcam mojemu Synowi,
Uchylić Ci chciałbym kawałek nieba.
Wnet słyszę, jak wstajesz z łóżeczka na nogi,
Bo przy mnie Żeś prędzej w beztroski krainie,
Podnoszę się prędko, zabieram w pół drogi,
To jako ojciec jestem Ci winien.
Plasuję Cię czule w gościnnym pokoju,
Kładę się – głowa już w lepszym nastroju,
W momencie zasypia koło mnie Blondynek,
Bezsenność ustaje – lekarstwem Szymek.
GIPHY App Key not set. Please check settings