Jeśli ktoś myśli, że podróżowanie z bliźniakami-niemowlakami, czy dwoma zbuntowanymi dwulatkami jest trudne lub wręcz zakrawa na mission impossible – koniecznie musi przeczytać dzisiejszy wpis gościnny mamy czteroletnich bliźniaków i miłośniczki podróży małych i dużych. Kasia udowadnia nie tylko, że można podróżować z małymi dziećmi, ale również, że jest to fantastyczny sposób na wspólne, rodzinne spędzanie czasu. Ta multiMama „na walizkach” opisuje swoje przygody i doświadczenia z podróży na swoim blogu www.kidsandgo.pl Jeśli zastanawiacie się jak najlepiej zorganizować podróż z dziećmi lub co zwiedzić w Polsce czy Europie – koniecznie odwiedźcie blog Kasi!
Od zawsze lubiliśmy wyjazdy. Szczególnie ja uwielbiam planować i organizować bliższe i dalsze wypady. Wiedziałam więc, że z dziećmi także będziemy jeździć. Do tego nasza sytuacja rodzinna – mieszkamy we Francji, pochodzimy odpowiednio z Polski i Hiszpanii – sprawia, że w ciągu roku pokonujemy kilkadziesiąt tysięcy kilometrów. Nie jest to nic nadzwyczajnego, internet jest wypełniony po brzegi relacjami z podróży z dziećmi. Jednak wyjazd multirodziny nabiera innych wymiarów. Gdy czasami uda mi się wyjść tylko z jednym maluchem, myślę sobie, że z jedynakiem mogłabym wyruszyć na koniec świata i jeszcze dalej. Jak jednak poradzić sobie w podróży z bliźniakami?
Wczesne początki
Im wcześniej zaczniemy wyjazdy, tym lepiej. Wiem, nie wszystkie dzieci są takie same i nie wszystkie od początku przesypiają dobrze noce, synchronizują się ze sobą i generalnie nie przysparzają problemów. To właśnie nasz przypadek. Naprawdę miałam dużo szczęścia. Poza pierwszymi dwoma tygodniami naszej córki w inkubatorze, żadnych innych przypadłości – ani kolek (może 2 razy), ani poszczepionkowych dolegliwości, ani bolącego ząbkowania. Tak więc, gdy tylko opanowaliśmy obsługę naszej parki, dość szybko wyruszyliśmy w trasę. Pierwszy raz 500 kilometrów z Barcelony do Prowansji pokonaliśmy, gdy dzieci miały niecałe 2 miesiące, trochę zmuszeni sytuacją związaną z pracą taty. Potem wyjazdów było coraz więcej, a w czasie naszych podróży samochodem na dłuższych trasach nigdy nie mieliśmy większych zmartwień. Podobnie jest ze spaniem poza domem. Nauczone od pierwszych miesięcy, nasze maluchy nigdy nie miały problemu z zasypianiem w nowych miejscach.
Długie trasy samochodowe
Przy podróżowaniu samochodem zawsze staramy się planować przejazd tak, aby w części chociaż pokrywał się z drzemką dzieci. Najlepiej więc wyruszyć po obiedzie, a przy niemowlaku przed przedpołudniowym spaniem. Czasami, gdy mamy w planie długą podróż, wyjeżdżamy w nocy lub nad ranem, tak aby dzieci jeszcze spały jakiś czas.
Bliźniaki w podróży – po pierwsze organizacja
Od samego początku, żeby nie zwariować i jakoś to wszystko ogarnąć, wprowadziłam sztywne zasady na trzymanie zawsze tych samych rzeczy w tych samych miejscach/ torbach. To właśnie sprawdza się na wyjazdach. Zawsze wiem, gdzie co mam – torba z ubraniami na zmianę, z przegryzkami i wodą, z zabawkami i książeczkami. Wszystko pod ręką pozwala zaradzić małym kryzysom.
Jeden z częstych argumentów do niepodróżowania z małymi dziećmi, to ilość rzeczy, które trzeba ze sobą zabrać. Nigdy nie miałam zbyt wielu nowoczesnych gadżetów dla niemowlaków. Jeśli czegoś więc nie używam na codzień, nie brakuje mi tego w podróży. W ten sposób ograniczam bagaż i nie zamartwiam się. Prawda jest też taka, że nigdy nie przesadzałam ze sterylizacją i rygorystycznym przestrzeganiem zasad z poradników. Przeżyliśmy opłukując smoczki i butelki pod wrzątkiem, kąpiąc dzieci w umywalce co drugi dzień i nikomu się nic nie stało.
Samolot z bliźniakami
W podróży samolotem przestrzegam tych samych zasad co przy podróży samochodem. Jedynym ograniczeniem jest wielkość bagażu podręcznego. Ja wybieram wygodną torbę, którą mogę przerzucić przez ramię lub plecak.
Podczas gdy do przelotów z niemowlakami wolałam bezpośrednie połączenia, z trzy-czterolatkami, zwłaszcza, gdy podróżuję sama, wolę loty z przesiadką. W czasie zbyt długiego lotu jednej osobie jest trochę trudno zabawić dwójkę dzieci. Przy przesiadce lądowanie, nowe lotnisko, obserwowanie samolotów – wszystko to jest atrakcją i podróż mija szybciej, chociaż w rzeczywistości trwa dłużej.
W każdą podróż dzieci zabierają swoje plecaczki, do których same pakują swoje ulubione zabawki – rycerzy Playmobil Ivan i klocki duplo Ada. Ja biorę książeczki, kredki i kolorowanki. Zawsze biorę wodę i kanapki, ponieważ te samolotowe dzieciom nie odpowiadają. Czasami wodę nam zabierają, czasami pozwalają wnieść na lotnisko. Ponieważ dzieci mam wodo-nałogowe, muszę mieć zawsze w zapasie dwa bidony.
Noclegi z bliźniakami
Bez dwóch zdań najwygodniej jest w aparthotelach i wynajmowanych mieszkaniach. Chyba najtrudniejszy punkt programu w wyjeździe z bliźniakami, czy w ogóle dwójką dzieci, jest jedzenie na mieście. Raz na jakiś czas można, ale codziennie robi się stresująco. Latem można jeszcze znaleźć restauracje z tarasem i huśtawkami, ale już poza sezonem jest ciężko. Zwłaszcza we Francji, gdzie królują malutkie bistroty. Dlatego zazwyczaj wybieramy opcję lokum z kuchnią. W Hiszpanii najbardziej lubię casas rurales, a we Francji gites – czyli położone za miastem domy z pokojami lub apartamentami. Przy wyborze kieruję się zasadą, że gdy na zdjęciach widać huśtawki czy zjeżdżalnie, to znaczy, że właściciele lubią dzieci. Najczęściej się to sprawdza. Dzieciaki mogą sobie swobodnie biegać, nikomu nie przeszkadzają, podczas gdy my relaksujemy się lub planujemy kolejny dzień pobytu. Korzystamy także z kempingów, ponieważ co jakiś czas robimy wypad nad morze z klubem nurkowym.
Zwiedzanie z niemowlakiem
Uważam, że podróżowanie z niemowlakiem jest dosyć łatwe w porównaniu do tego z dziećmi chodzącymi lub ze zbuntowanymi trzylatkami. Co prawda czasami zdarzało się tak, że zanim jedno z dzieci zasnęło, drugie już się budziło, więc nie mieliśmy praktycznie chwili oddechu. Mimo to, w czasie podróży wiele razy udało nam się zjeść spokojnie obiad w fajnej knajpce lub wejść do muzeum właśnie w czasie drzemki dzieci.
Zwiedzanie z dwulatkami
Przy dzieciach, które już chodzą i są coraz bardziej aktywne, najlepiej jest rozplanować dzień na wyjeździe “pod dziecko”. My najczęściej rozpoczynaliśmy od placu zabaw. Wyskakane dzieci łatwiej znosiły dłuższe spacery w wózku. Po popołudniowej drzemce znowu szukaliśmy parku, aby dać im trochę pobiegać.
Podróżowanie z trzylatkami
W porównaniu do poprzednich etapów, obecny wydaje mi się najtrudniejszy. Dwa kształtujące się charaktery, dwie osóbki mające swoje własne zdanie i widzimisię zwłaszcza na to, co robić w danej chwili lub gdzie iść. Staramy się zawsze w ciągu dnia znaleźć chwilę na plac zabaw, poszukać parku na rower. Jeśli z jakiś powodów nie jest to możliwe, to perspektywa lodów czy karuzeli zawsze łagodzi trochę nastroje.
Z mojego doświadczenia wynika, że w tym wieku najlepiej sprawdzają się małe miasteczka, zamki, fortece lub miejsca ciekawe przyrodniczo – niedługie trasy spacerowe prowadzące do lokalnej atrakcji jak np. wodospad, źródło rzeki, rzymski most, etc. U nas wspinanie się na wzgórza czy fortece z powodzeniem zastępuje plac zabaw.
Wyjazdy do większych miast są znacznie trudniejsze, więc żeby się nie stresować chwilowo odłożyliśmy je na później. Gdy już jednak zdarzy nam się taki wyjazd, staramy się dobierać atrakcje tak, aby zainteresowały maluchy – oceanarium, muzeum morskie, muzeum samochodów, etc.
Nie można wymagać zbyt dużo od trzylatka i oczekiwać, że z zainteresowaniem będzie za nami podążał do kolejnych zabytków i atrakcji. Ale to nie znaczy, że powinniśmy zrezygnować w ogóle z wyjazdów i zwiedzania. Jeśli od najmłodszych lat dziecko nie przyzwyczai się do wycieczek, im starsze tym mniej będzie zainteresowane taką formą spędzania wolnego czasu. My już kilka razy słyszeliśmy, że “fajnie wam, bo wasze dzieci lubią wycieczki”. Lubią, bo jest to dla nich naturalny sposób na wspólne spędzanie czasu.
Poznaj przykładowe pomysły na niesamowite wakacje z dzieckiem w Chorwacji: „Chorwacja z dziećmi – TOP 11 niesamowitych atrakcji”.
Po co to wszystko?
Niektórzy pytają, po co to wszystko? Tyle zamieszania z dwójką dzieci, żeby gdzieś pojechać? To prawda, początki nie są łatwe. Ale gdy dzieci już są większe, jest to najlepszy moim zdaniem sposób na wspólne spędzanie wolnego czasu. Bo na wyjeździe mamy czas tylko dla siebie, odkładamy telefony, razem poznajemy okolicę, razem zachwycamy się przyrodą i obserwujemy wszystko wokół. To lepsze niż wszystkie książeczki edukacyjne razem wzięte. I wcale nie trzeba jechać daleko. Często wystarczy piknik w pobliskim lesie, a sobota od razu jest inna, a my cieszymy się swoim towarzystwem, którego w tygodniu mamy raczej mało.
Mama zrealizowana
Nie można zaprzeczyć, że dzieci zmieniają nasze życie. Przy bliźniakach, z dala od bliskich, bez pomocy dziadków, z wielu rzeczy musieliśmy zrezygnować. Jednak największych pasji nie porzucamy, a wręcz udało nam się zarazić nimi maluchy. Po kilku weekendach w domu domagają się wyjazdu. Lubią studiować mapy, a na hasło ”jedziemy” pakują swoje skarby do plecaków. Ja mając w planach kolejny wypad lepiej znoszę codzienną rutynę i bieganinę. Mogę śmiało powiedzieć, że jestem spełnioną mamą dwójki małych podróżników.
Fan page Kids & Go – TUTAJ
- Jeżeli spodobał Ci się ten artykuł – udostępnij go dalej!
- Na fan page’u na facebooku dzieje się dużo więcej i z dużą dawką humoru. Wpadnij do nas!
- Chcesz porozmawiać z innymi rodzicami bliźniaków, wieloraczków, dzieci „rok po roku”? Zapraszamy do zamkniętej grupy na facebooku!
- Jeśli chcesz podzielić się swoją historią, opinią, doświadczeniem na łamach portalu, napisz do nas: kontakt@multirodzice.pl
- Będzie nam miło, jeśli dasz znać znajomym o multiRodzicach. Sharing is caring!
Świetny tekst. Brawo