Poleżałam, odpoczęłam i nawet nie zauważyłam, że macierzyński się kończy. Letnie miesiące są ostatnimi spędzanymi przeze mnie w domu w towarzystwie córek. Planów co nie miara, zatem – jak zawsze – lato minie zbyt szybko i … zabrzmi pierwszy dzwonek!
Oczywiście, jak każda matka, która wraca do swoich obowiązków zawodowych, przechodzę aktualnie przez wieczorne kumulacje lęków. Może nieco zbyt wcześnie, ale jednak – tego się nie wybiera, to przychodzi samo. Kilka z nich szczególnie upodobało sobie moją biedną niewyspaną głowę:
Jak zdołam być tak fantastycznym pracownikiem jak do tej pory?
Nie miało się dzieci, zatem można było wykazać się w pracy. Wszystko zrobione, sprawdzone, oddane, wysłane przed terminem, setki dodatkowych pomysłów realizowanych w mig, poświęcenie, empatia, przesadne zaangażowanie. Tak było do tej pory. Rzecz jasna, nie zamierzam niczego zawalać, ale czy uda mi się być aż tak dobrze zorganizowaną? Czy z takim samym zapałem podejdę do nowych wyzwań? Czy tyle samo czasu poświęcę na każdą rozmowę z potrzebującym tego obcym dzieckiem, skoro w domu czeka moje własne (a nawet dwoje)? Wszyscy, którzy mnie znają, nie mają wątpliwości, że nadal pozostanę Matką Teresą od uczniów, bo taka już moja natura. Ja mam nadzieję, że papiery się same ogarną i jakoś popchniemy ten wózek.
Jak moje córki poradzą sobie beze mnie?
Moja wizja dnia dzieci, gdy matka wraca do pracy jest zbliżona do tej, którą przedstawiam w tekście ”Mamo, tak mi smutno bez Ciebie”. Wiem, wariatka ze mnie. Oczywiście istnieje szansa, że nawet nie zauważą mojej nieobecności, bawiąc się świetnie w towarzystwie dziadka. Jednakże obawa pozostaje. Kto je tak mocno przytuli? Kto będzie się wygłupiał? Kto wreszcie da się ciągnąć za włosy? Kto pocałuje zranione kolanko? Na pewno nie dziadek. Ale, ale… może to i lepiej. Należy zabrać się solidnie za wychowanie tych rozpieszczonych panien.
Jak ja poradzę sobie bez moich córek?
Istnieje obawa, że analizując Treny Kochanowskiego, prowadząca lekcję rozbeczy się przy wszystkich. Bo przecież na śmierć dziecka, odkąd samemu jest się rodzicem, spogląda się z jeszcze większym rozrzewnieniem. A kiedy pochylimy się nad losem bohatera, który stracił matkę – znowu możemy spodziewać się krótkiego odlotu pani nauczycielki. No cóż, postaram się, aby usta mówiły, co trzeba, uszy słuchały, a głowie pozwolę na moment przenieść się do salonu z rozrzuconymi zabawkami, gdzie dwa małe serduszka biją szybciej na każdy dźwięk dzwonka do drzwi. Ech…
Czy dziadek przeżyje?
Co tu dużo gadać. Dziadek to typ macho. Zdecydowany, pewny siebie, bezkompromisowy. Zdawać mogło się, że pojawienie się dwóch małych istot w jego życiu niewiele zmieni. Jednak zmieniło wszystko. Ten, jakże męski, władczy, apodyktyczny mężczyzna – odnalazł w sobie pokłady niezwykłej cierpliwości, ciepła i empatii. Problem polega na tym, że dziadek jest jeden, a jego żywotne, energiczne, niezmordowane wnuczki – dwie. Naprawdę nie chcę myśleć, co mogą zrobić dziadkowi (moja wyobraźnia zbyt mocno pracuje podczas tworzenia tego punktu).Wierzę jednak, że jego autorytet, lata praktyki z matką dwóch bestii, pozwolą tak wpłynąć na owe panny, że w domu zapanuje ład i porządek, a dobre maniery staną się nawykiem dziewczynek.
Czy brak snu towarzyszący mi od 14 miesięcy nie będzie miał wpływu na jakość przekazywanej wiedzy?
Mój mąż pracuje nieprzerwanie od narodzin naszych dzieci. Kilka dni urlopu, to wszystko. Jego praca wymaga skupienia, myślenia, komunikacji (także w obcych językach). On również nie śpi. Nasze noce są przerywane przez jedno z bliźniąt od samego początku. Wszelkie próby zlikwidowania problemu kończą się fiaskiem. On pracuje efektywnie jak dawniej, choć przychodzi mu to z dużo większym trudem. Na mnie brak snu wpływa znacznie gorzej niż na niego. Są dni, kiedy jestem tak niewyspana, że wkładam klucze do lodówki albo mówię zupełnie coś innego niż myślę. Jestem wówczas trudna, zrzędliwa i zdaję się być intelektualnie opóźnioną. O ile teraz grono odbiorców nie jest zbyt wymagające, o tyle zmieni się to wraz z powrotem do pracy. Obawiam się, czy trudne domowe warunki nie zaburzą procesu kojarzenia i czy efektywność będzie równa tej sprzed ciąży. Zepnę z całej siły poślady – dla dobra moich podopiecznych.
Kiedy będę wykonywała obowiązki domowe, skoro po pracy czas poświęcę dzieciom, a gdy pójdą spać, czas poświęcę na pracę?
Wiadomo, inni mają gorzej. Pracuję krócej. To fakt. Jednakże mam sporo roboty domowej, a nie chcę okradać swoich dzieci z ich czasu z mamą. Tylko co z prasowaniem, praniem, gotowaniem obiadu na następny dzień, zakupami i innymi typowo kuro-domowymi zajęciami? Wiem, że im więcej spraw do załatwienia, tym człowiek lepiej zorganizowany (na studiach potrafiłam łączyć dwa kierunki, pracować i dobrze się bawić). Ale teraz, przy moim wyczerpaniu, zdaje mi się to niemożliwe. Zobaczymy. Co najwyżej, będziemy chodzić w pomiętych ubraniach i jeść to, co babcia (moja mama) podrzuci od czasu do czasu.
Póki co, mamy przed sobą najpiękniejsze miesiące w roku, które zamierzamy wycisnąć jak cytrynę. Będzie sporo podróży po Polsce, choć już kilka świetnych za nami (opowieści znajdziecie w zakładce Hotel Przyjazny Dzieciom), będzie All inclusive u dziadków na Podkarpaciu, będzie podróż sentymentalna nad morze. Lęki odkładam do szuflady, jednak wyrazy pocieszenia, zrozumienia, wsparcia, porady, optymistyczne wesołe historie od mam, które etap powrotu do pracy mają już za sobą – mile widziane!
- Jeżeli spodobał Ci się ten artykuł – udostępnij go dalej.
- Na fan page’u na facebooku dzieje się dużo więcej i z dużą dawką humoru. Wpadnij do nas!
- Zapraszamy również do zapisania się na nasz newsletter.
- Chcesz porozmawiać z innymi rodzicami bliźniaków, wieloraczków, dzieci „rok po roku”? Zapraszamy do zamkniętej grupy na facebooku!
- Jeśli chcesz podzielić się swoją historią, opinią, doświadczeniem na łamach portalu, napisz do nas: kontakt@multirodzice.pl
- Będzie nam miło, jeśli dasz znać znajomym o multiRodzicach. Sharing is caring!
GIPHY App Key not set. Please check settings