Około połowy szóstego miesiąca ciąży zaczyna robić się ciężko – przynajmniej w mojej ciąży zaczęło się robić zdecydowanie nielekko. Brzuch zapierdziela do przodu jakby go ktoś gonił, ale z tyłu też nie jest lepiej – plecy momentami zachowują się tak jakby je ktoś przejechał walcem, albo obłożył kijami. A to dopiero szósty miesiąc… Nie mam porównania z ciążą pojedynczą, ale cały czas mam wrażenie, jakbym była o miesiąc do przodu w całym kalendarzu ciąży. Wszystko szybciej i mocniej. Hmm….. I dlaczego kojarzy mi się to z „Szybcy i wściekli”?
Na początku szóstego miesiąca ciąży dzieci mierzą ok. 20 cm i ważą ok. 500 g każde. I podobno są… przeźroczyste, dosyć dosłownie rzecz ujmując. Nie posiadają jeszcze tkanki tłuszczowej, która wypełniałaby skórę, a ta z kolei jest na tyle przejrzysta, że widać przez nią narządy wewnętrzne i kości dziecka. Wyobrażam sobie, że wygląda to wręcz… spektakularnie.
W tym miesiącu dzieci zaczynają otwierać już oczy, miewają czkawkę i są mocno wyczulone na smak wód płodowych, a więc tego, co mama aktualnie zjada. Co więcej mogą reagować na poszczególne smaki kopnięciami lub czkawką. Pod koniec miesiąca ważą ok. 1 kg i mierzą 38 cm.
Co odczuwa mama?
Mama może zacząć przeczuwać, szczególnie fizycznie, że kończy się jej ciążowe eldorado czyli drugi trymestr. Tak przynajmniej było u mnie. Prawdę powiedziawszy po dosyć traumatycznych przeżyciach pierwszego trymestru nie sądziłam, że kiedykolwiek wypowiem słowa, które często słyszałam od innych matek: „Ale ci zazdroszczę. Ale bym chciała znowu być w ciąży”. Wydawało mi się, że wszystko jest fajnie, ładnie, w stanie błogosławionym i z posypką z cukru pudru, ale ja już bym nie chciała tego więcej przechodzić. Jednakże kilka pięknych tygodni drugiego trymestru odczarowało całą moją ciążę. Jest po prostu fajnie. Inaczej. Zaczyna się już tak wyraźnie wyczuwać dwa nowe życia pod sercem.
Żeby nie było jednak aż tak słodko od tego cukru pudru, to oczywiście trzeba w niego nieco dmuchnąć i dodać kilka łyżek dziegciu:
1. Ból pleców
O tym już pisałam wcześniej, więc tylko trochę się powtórzę: boli, uciska, napieprza, trudno jest wytrzymać dłużej w jednej pozycji, trzeba się wiercić, kręcić – co wcale nie jest już takie proste i oczywiste ze względu na wielkość wciąż rosnącego brzucha.
2. Ból w pachwinach
Podobno mógłby być jeszcze w podbrzuszu i bokach. Gdy dłużej pochodzę (dłużej wcale nie oznacza długo, po prostu kiedy pochodzę), to zaczynam odczuwać ciągnięcie w pachwinach. Jest to efekt rozciągających się więzadeł i mięśni oraz nacisku brzucha.
3. Coraz większy nacisk na pęcherz
W dzień jeszcze daję radę i ogarniam kuwetę. Znacznie poważniej robi się w nocy. Przed zaśnięciem, z którym oczywiście też są problemy, wędruję kilka razy do toalety, później w nocy budzę się kilka razy i muszę nie tylko trafić do łazienki, ale jeszcze po drodze się nie zesikać.
4. Skurcze stóp i łydek w nocy lub zaraz po przebudzeniu
Gdy przez kilka dni nie zażyję magnezu, to nad ranem mam skurcz pewny jak kredyt w banku…
5. Zwiększona płaczliwość
…czyli każdy powód do płaczu dla ciężarnej jest dobry, a najlepszy to rozsypany cukier lub odmóżdżające reklamy w telewizji.
Tak wyglądał koniec mojego drugiego trymestru ciąży. Główne atrakcje programu zostały jednak przewidziane na finał.
Podobne posty o CIĄŻY BLIŹNIACZEJ
- Jeżeli spodobał Ci się ten artykuł – udostępnij go dalej.
- Na fan page’u na facebook’u dzieje się dużo więcej i z dużą dawką humoru. Wpadnij do nas!
- Zapraszamy również do zapisania się na nasz newsletter.
- Chcesz porozmawiać z innymi rodzicami bliźniaków i wieloraczków? Zapraszamy na forum!
- Jeśli chcesz podzielić się swoją historią, opinią, doświadczeniem na łamach portalu, napisz do nas: kontakt@multirodzice.pl
- W jakiejkolwiek innej sprawie – pisz również! Jesteśmy tu po to by porozmawiać, czasami ponarzekać, ale najczęściej się wspólnie pośmiać.
- Będzie nam miło, jeśli dasz znać znajomym o multiRodzicach. Sharing is caring! 🙂
Hmm. Mam troche inne wspomnienia, choc niby nie ominelo mnie nawet wielowodzie i dzieci rosnace w tempie ciazy pojedynczej (i lekarze robiacy wielkie oczy, ze ja nie mam cukrzycy, a taki motyw). Mnie dopiero tak naprawde wszelkie bole dopadly na poczatku osmego miesiaca. Chociaz przyznaje, ze nie bylo lekko i wczesniej… Najpierw wymioty do 23 tygodnia, w miedzyczasie rezim lozkowy i na „oslode” dwa miesiace pobytu na patologii ciazy.
Jedno przyznaje: zupelnie inna zabawa niz przy ciazy pojedynczej hehe 🙂
To nawet mnie prześcignęłaś z mdłościami! A myślałam, że ja miałam długo… (do 18 tygodnia).
Mi w 6 miesiącu też było już ciężko, ale dlatego że jeszcze nie wiedziałam co czekam mnie dalej 🙂 Teraz mamy koniec 8 miesiąca i największym problemem nocnego chodzenia na siusiu jest samo wprawienie tego wielkiego brzucha w ruch i wstanie z łóżka. Jak sobie tylko o tym pomyśle to mam ochote założyć na noc pampersa 🙂 Bóli pleców nie mam do tej pory, natomiast bóle w pachwinach i biodrach uniemożliwiają normalne poruszanie się.
Dokładnie!!! Mnie też było ciężko w szóstym miesiacu, bo jeszcze nie wiedziałam jak może być gorzej 😉 Ale ostatecznie wszystkie z nas – multiMamy – dajemy radę 🙂
Cóż ja kończę 6 miesiąc… i tez jest mi już bardzo ciezko.. strach pomyśleć co będzie dalej