Jak dziś pamiętam spotkanie z bardzo dobrą koleżanką Kasią. Ja – wówczas świeżo upieczona mężatka, kumpel Łukasz, singiel i ona – mama malutkiej Kaliny. Rozmowy o życiu, sytuacji w mieście, wspomnienia dawnej wspólnej pracy. Błogi nastrój, który przerwała nagle Kasia, zwierzając się nam ze swojego kłopotu. Spodziewaliśmy się jakiegoś życiowego dramatu, okazało się jednak, że chodzi o zwykłą … kupę! Otóż mała Kalinka tego dnia nie wypróżniła się ani jeden raz, a zbliżała się noc. Naszą kumpelę mocno to niepokoiło, podczas gdy my – ignoranci – kompletnie nie czuliśmy tego klimatu.
Po powrocie do domu, kiedy już wzięłam gorącą kąpiel i zaczęłam oglądać film, otrzymałam smsa o treści: UDAŁO SIĘ! JEST KUPA. Pokiwałam z niedowierzaniem głową, myśląc, że ludzi zajmują czasem tak bardzo prozaiczne sprawy.
Dzisiaj, jako mama dwójki dwulatków patrzę na tę sytuację z zupełnie innej perspektywy. Pamiętam doskonale, że tuż po urodzeniu się dziewczyn, założyłam specjalny notes (trzymam go na pamiątkę), w którym skrupulatnie notowałam, ile moje dzieci zjadły, ile razy zrobiły siku i ile razy się wypróżniły.
Z biegiem czasu, kupek było coraz mniej, notes poszedł w odstawkę, a temat kupy przestał się przewijać w codziennych rozmowach. Tak było do ubiegłego tygodnia. Moje córeczki po raz pierwszy poważnie zachorowały. Nie skończyło się na katarze i witaminie C, ale na kilku wizytach u lekarza, zastrzykach i antybiotyku. Zapalenie oskrzeli zdaje się mijać, jednak pojawił się problem z kupą właśnie.
Przyczyn zaparć u dzieciaków jest kilka. Jako najczęstsze lekarze wymieniają złą dietę (zbyt ubogą w błonnik), niedostateczną ilość płynów dostarczanych małemu organizmowi, brak ruchu, a także antybiotyki. Jako że dbam o zbilansowaną dietę, moje dzieci ruchu mają aż zanadto – także na powietrzu, a również piją sporo – antybiotyk stał się moim głównym podejrzanym.
Widok cierpiącego dziecka, które stale powtarza boli pupa – nie jest niczym przyjemnym dla matki, toteż od razu podjęłam działania.
Jak radzić sobie z zaparciami u dziecka?
Oto co sama robię:
- Przygotowuję przez kilka dni kawę zbożową, która bogata jest w błonnik. Moje córki uwielbiają ją pić do śniadania, jednak na ogół wybieramy ten napój dwa, trzy razy w tygodniu. W zmienionych okolicznościach fundowałam im ją przez kilka dni z rzędu.
- Zamiast wody czy wody z sokiem dzieci piją sok z buraka. Odkąd byłam w ciąży, a szczególnie tuż po porodzie, kiedy pojawił się problem z wypróżnianiem, burak (którego smaku nie znoszę), stał się moim sprzymierzeńcem i wybawicielem. W kilka dni pozbawił mnie przykrego kłopotu i zjednał na tyle, że do dzisiejszego dnia wypijam sok z buraka połączony z innymi warzywami lub owocami. Dziewczynkom dodaję pomarańczę i kiwi – co poprawia smak soku i przygotowuję go w dobrej jakości wyciskarce.
- Śliwki, śliwki i jeszcze raz śliwki. Metoda znana od pokoleń. Kupujemy gotowe w słoiczku i staramy się, aby dziewczynki zjadły cały. Dodać można śliwki do posiłku – u nas sprawdzają się w połączeniu z kaszą manną lub jogurtem naturalnym i nikogo nie trzeba zmuszać to zjedzenia tak przygotowanego deseru.
- Podstawa przy antybiotykoterapii oraz tuż po niej – probiotyk. Wybieram droższy, sprawdzony, będący połączeniem kilka szczepów bakterii wspomagających odbudowę flory bakteryjnej w jelitach dziecka.
- Uzupełnieniem może być – wg naszej pani doktor – jogurt, maślanka, kefir wzbogacone o kultury bakterii, popijane w ciągu dnia. U nas najczęściej jest to jogurt w połączeniu z owocami.
Na szczęście, problem zaparć nie towarzyszy nam zbyt często, czego i Waszym maluchom życzę. Rzecz jasna, wymienione przeze mnie sposoby należą do tych „domowych”. Jeśli zaś stan ten utrzymuje się dłużej niż kilka dni – niewątpliwie należy skontaktować się z lekarzem, który zapewne zaleci wsparcie farmakologiczne.
- Jeżeli spodobał Ci się ten artykuł – udostępnij go dalej!
- Na fan page’u na facebooku dzieje się dużo więcej i z dużą dawką humoru. Wpadnij do nas!
- Chcesz porozmawiać z innymi rodzicami? Zapraszamy do zamkniętej grupy na facebooku!
- Jeśli chcesz podzielić się swoją historią, opinią, doświadczeniem na łamach portalu, napisz do nas: kontakt@multirodzice.pl
- Będzie nam miło, jeśli dasz znać znajomym o multiRodzicach. Sharing is caring!
U mnie problem nie istnieje, mieszkam w Norwegii. Tu od urodzenia można podawać słód jęczmienny, taki gęsty słodki lepki, nie to samo co w piwowarstwie ;-). Daje się do butli z mlekiem, czy kaszą. Moje dziewczynki od urodzenia, już w klinice dostawały. Słód można kupić w markecie. Potem, jak dziecko już może, to maślanka, śliwki i kompoty.