Zacznijmy od początku. Dwoje ludzi bardzo się kocha i nagle pojawia się fasolka w brzuszku mamy… wszyscy wiemy, że tak właśnie powstają dzieci (śmiech). A teraz na poważnie. Kobieta najpierw zdaje sobie sprawę, że rozwija się w niej nowe życie, pomyślnie przechodzi przez cały czas trwania ciąży i w końcu staje w obliczu nie lada wyzwania, jakim jest poród. Słyszymy o błędach lekarzy, nieprzyjemnych położnych, ale spójrzmy przez chwilę na siebie. Jakie błędy popełniamy tuż przed i w trakcie trwania porodu? Czy można jakoś ułatwić (bo słowo uprzyjemnić jest zdecydowanie nie na miejscu) ten trudny moment?
Jako kobieta muszę zdecydowanie zaprzeczyć stwierdzeniu, że MY KOBIETY popełniamy błędy, w końcu jesteśmy niezaprzeczalnie idealne (śmiech). A tak już na poważnie, to przede wszystkim nie można się bać na tyle, na ile jest to oczywiście możliwe. Każda nowa sytuacja jest dla nas bardzo stresująca i sprawia, że się boimy, a strach niestety potęguje ból. Na sali porodowej bardzo duże znaczenie ma współpraca między rodzącą a położną – na tym etapie musi powstać między nimi nić porozumienia, a także duża doza zaufania, w końcu położna jest kobietą, która pomaga przyjść na świat temu, upragnionemu przez rodziców dziecku. Należy mieć otwarty umysł, nieco pokory i przede wszystkim chęć współpracy, co dotyczy obu stron. Położna jest strażniczką fizjologii i doskonale wie, jak ciało rodzącej się zachowuje i jeżeli skurcze są nie do wytrzymania, to robi wszystko, co w jej mocy, aby je złagodzić. Oczywiście człowiek, który cierpi widzi nas wtedy jako znęcające się potwory, ale trzeba mieć na uwadze, że pod swoją opieką mamy dwie osoby, a nie tylko matkę. Po obejrzeniu zagranicznych filmów, w których przewinął się motyw porodu, dochodzę do wniosku, że przez nie rodzące myślą, że poród trwa „chwila, moment” i już mamy dziecko na brzuch. Cóż… u kobiet, które nigdy nie rodziły sam pierwszy okres, kiedy rozwiera się szyjka może trwać nawet do osiemnastu godzin. Dlatego bardzo fajnym rozwiązaniem jest szkoła rodzenia, która chociaż trochę oswaja nas z wizją rodzenia. Bardzo dogodnym rozwiązaniem jest też poród rodzinny. Osobiście bardzo doceniam panów, którzy chcą zaangażować się w poród i w jawny sposób chcą pomóc partnerce. Najlepiej zastosować wtedy niefarmakologiczne metody łagodzenia bólu: to znaczy skakanie na piłce, imersję wodną, pozycje wertykalne, oddychanie. Kobiety bardzo często zapominają o oddychaniu podczas skurczy, co potęguje ból i niedotlenia nam dziecko. Chyba każdy z nas miał kiedyś zakwasy po lekcji wychowania fizycznego i to samo dzieje się z macicą – jest mięśniem, który trzeba dotlenić, aby zmniejszyć uciążliwy ból. Niezaprzeczalnie każdy z nas jest inny, ale uśmiech, pokora, spokój i słuchanie się nawzajem zawsze zdaje egzamin.
Uff… rodzimy. Szczęśliwie zdrowe dziecko. Nagle stajemy w obliczu nowego wyzwania. Obolałe, oszołomione stajemy się odpowiedzialne za nowego członka naszej rodziny. Na co powinnyśmy zwrócić szczególną uwagę? Szczególnie chodzi mi o pierworódki, które – mówię z własnego doświadczenia – nie są do końca przygotowane, na to, co je czeka.
Nie można bać dotykać się dziecka. Świeżo upieczone mamy boją się, że zrobią dziecku krzywdę, ale wbrew pozorom noworodek jest silny. W tym przypadku fajna jest edukacja ze strony personelu – nauka kąpania, karmienia, na co zwracać uwagę u takiego dziecka, a co jest fizjologią, jak dziecko adaptuje się do życia poza brzuszkiem mamy. Mama powinna zwracać uwagę na to, czy dziecko chce jeść, czy ma problemy z przystawieniem do piersi, czy ulewa po karmieniu, wymiotuje, jak długo trwa i kiedy wystąpiła żółtaczka, czy oddaje stolce i jaki mają kolor, konsystencję. Nie można w tym czasie zapominać o sobie. Przez okres połogu zachować wstrzemięźliwość seksualną, obserwować swoje ciało pod kątem ilości krwawień, zapachu, obniżania się macicy. Kobiety, które miały nacinane krocze lub ono pękło podczas porodu powinny zachować szczególną higienę. W trzeciej do piątej doby po porodzie może pojawić się nawał pokarmu. Jest on pozytywnym stanem przejściowym sugerującym udane rozpoczęcie laktacji, ale jednym z bardziej uciążliwych stanów dla świeżo upieczonej mamy. Zalecane jest wtedy odciąganie niewielkich ilości pokarmu do odczucia ulgi, ale nie można odciągnąć pokarmu do końca, ponieważ wzmaga to laktację, odciąganie pokarmu przed karmieniem w celu zmiękczenia otoczki, aby ułatwić dziecku chwycenie brodawki. Poleca się ciepłe okłady przed karmieniem w celu ułatwienia wypływu pokarmu, a po karmieniu na około 20 minut zimne okłady. Można wykorzystać wtedy też schłodzone liście białej kapusty, kostki lodu zawinięte w pieluszkę lub okłady żelowe lub gdy laktacja jest zbyt uciążliwa picie naparu z szałwii, maksymalnie dwie saszetki dziennie. Pokarm można też odciągać i zamrażać, gdy dziecko nie jest głodne.
I znowu odwołuję się do Twojego doświadczenia i praktyki. Jakie są najczęstsze niewłaściwe zachowania matek w okresie połogu? I co robimy nie tak, kiedy już wracamy z dzidziusiem do domu?
Mam wrażenie, że mało matek podejmuje się karmienia naturalnego po wyjściu ze szpitala. Niby wszyscy znamy korzyści dla siebie, dla dziecka, a jednak gdzieś zabrakło wytrwałości albo chęci do szukania pomocy w walce o laktację. Jeszcze nie zdarzyło mi się, aby położna POZ odmówiła pomocy matce, która chciała walczyć o karmienie naturalne. Myślę, że mamy zniechęcają się, ponieważ w domu zawsze jest coś ważniejszego do zrobienia, a jednak dziecko trzeba regularnie przystawiać do piersi. Należy pamiętać też żeby nie wprowadzać dziecku nic wcześniej do jedzenia przez ukończeniem szóstego miesiąca życia, ponieważ według zaleceń WHO powinno być ono karmione wyłącznie mlekiem matki do tego czasu. Dlatego taka rada, aby nie nabrać się na cudowne zupki czy kaszki od czwartego miesiąca życia, które oferuje nam rynek. No właśnie… i jeszcze pielęgnacja kikuta pępowinowego, trzeba pamiętać, żeby był suchy, aby sam odpadł! To chyba taki największy problem.
Zapewne widzisz na oddziale odwiedzające młode mamy ciotki, babcie i teściowe, które sypią jak z rękawa świetnymi i sprawdzonymi radami. Jak to jest? Słuchać czy nie słuchać o liściach kapusty na ból piersi? A może stawiać na nowe trendy i zasady pielęgnacji młodej mamy i noworodka? Czy takie w ogóle są?
Cóż, wchodząc do jakiegokolwiek sklepu czy apteki, widzimy pełno produktów przeznaczonych do pielęgnacji zarówno dla matki i dziecka, a koncerny prześcigają się w tym, który zaoferuje konsumentowi lepszy produkt. Osobiście wolę naturalne środki, aczkolwiek na rynku jest kilka cudownych preparatów, które ułatwiają pielęgnację noworodka. Pamiętam czasy, kiedy natłuszczało się skórę dziecka oliwką, jednak najnowsze trendy wskazują, że lepiej używać emolientów. Są to środki natłuszczające, ale i nawilżające, które jednocześnie pozwalają skórze oddychać – oliwki tego nie potrafiły. Jeżeli jesteśmy jednak wielkimi zwolennikami oliwek i różnych maści mazideł, to polecam olej rzepakowy, zdecydowanie mniej uczula, świetny jest też kokosowy albo oliwki: te jak najbardziej neutralne. Do pielęgnacji miejsc narażonych na odparzenia pieluszkowe sprawdzą się maści takie jak neodex czy bephanten, który można stosować też na poranione brodawki. Z naturalnych metod na poranione brodawki dobrze sprawdzi się mleko matki i wietrzenie piersi, noszenie bawełnianej, nie uciskowej bielizny. Tak śmiałaś się z kapusty, a ona naprawdę jest cudowna! (śmiech) Jeszcze nie tak dawno kikut pępowinowy pielęgnowało się spirytusem, teraz zalecana jest pielęgnacja „na sucho”, to znaczy kikut należy utrzymać cały czas suchy, aby w końcu sam odpadł. Warto zaopatrzyć się w jałowe gaziki, gdy będziemy czyścić okolice pępka dziecka, a chyba największym zaskoczeniem jest wiadro dla niemowlęcia, fajniejsze niż wanienka. Takie wiadro daje nam jednocześnie możliwość profilaktyki przeciw kolkom, a dziecko przybiera pozycję jak w brzuchu matki. Co do rad ciotek, babek i sąsiadek… myślę, że warto się nad nimi zastanowić, a jeżeli nie jest się pewnym – skonsultować się ze specjalistą. Tak dla spokoju ducha.
Czas na fundamentalne pytanie: Karmić piersią za wszelka cenę czy dać się ukamienować za stosowanie mleka modyfikowanego? Wy położne chyba macie tylko jedną odpowiedź…
Tak, mianowicie „wszędzie trzeba znaleźć złoty środek”. Oczywiście, że pierś jest najlepsza, co jest oczywiście udowodnione naukowo, ale jeśli mamy przeciwwskazania do karmienia, to przecież nie będziemy karmić piersią. Przeciwwskazań do karmienia jest co prawda bardzo mało i dlatego sama matka musi zdecydować, co jest ważniejsze. Samo karmienie nie jest- jak nazwa mówi – jedynie potrzebą zaspokojenia pierwotnego głodu – jest potrzebą zaspokojenia głodu emocjonalnego. Każdy z nas potrzebuje miłości i pierwsze akty wynikały właśnie z karmienia piersią. To taka niezwykła intymność pomiędzy ludźmi, którzy dopiero co się poznają, ale jak sama wiesz, jestem idealistką i mogłabym się rozwodzić nad tym godzinami. Na pewno nie można karmić dziecka mlekiem kobiecym, gdy jest ono chore na galaktozemię. Co do ukamienowania… myślę, że to dobrze, że wraca moda na karmienie naturalne, tym bardziej, że jest coraz więcej badań prowadzonych pod kątem składu mleka kobiecego i wpływu na dzieci, ale sądzę też, że nie powinno się oceniać kogoś, skoro wybrał inaczej, mimo przekazanej mu wiedzy.
Co robić, gdy pojawi się zastój albo wręcz odwrotnie nawał pokarmu? Jak radzić sobie z bólem, zapaleniem piersi?
O nawale już trochę Ci opowiedziałam, ale zastój… Zastój i obrzęk piersi jest wynikiem złego prowadzenia laktacji. Dochodzi do niego, gdy pierś podczas nawału nie jest wystarczająco opróżniana, co powoduje ucisk na naczynia, dalsze przepełnienie piersi, blokowanie fizjologicznych odruchów laktacyjnych przez co dochodzi do nasilenia objawów, to tak z teorii. Do zastojów najczęściej dochodzi przy nieprawidłowym postępowaniu przy nawale lub nieprawidłowej technice karmienia. Występuje od około drugiej doby do dziesiątej po porodzie, dotyczy obu piersi jednocześnie, skóra na piersiach jest błyszcząca, zaczerwieniona i napięta. Piersi są obrzmiałe, ucieplone, bolesne, może wystąpić gorączka mimo dobrego stanu ogólnego i co jest też bardzo charakterystyczne – dziecko ssie, ale nie słychać odgłosu przełykania lub jest ono wyraźnie skrócone. Co najlepiej zrobić w takiej sytuacji? Rozluźnić się. Postępowanie jest bardzo podobne w jak w przypadku nawału. Ponadto trzeba skorygować technikę karmienia i samo postępowanie w prowadzeniu laktacji, odciągać niewielką ilość pokarmu w celu zmiękczenia otoczki. W zastoju pomoże też ibuprofen i delikatne masowanie piersi w kierunki brodawki w trakcie karmienia, w przerwach między falami wypływu pokarmu w celu dobrego opróżnienia piersi. I tutaj badacz Roberts też zaleciłby okłady z schłodzonej kapusty. Zapalenie piersi w odróżnieniu od zastoju dotyczy jednej piersi i wywołane jest najczęściej przez bakterie. W tym przypadku słyszymy jak dziecko wyraźnie ssie i przełyka a ucieplenie, zaczerwienienie dotyczy danego miejsca na piersi. W przypadku zapalenia piersi należy częściej przykładać dziecko do piersi, nawet co dwie godziny a karmienie rozpoczynać od chorej piersi, stosować ibuprofen, paracetamol a postępowanie w związku z okładami powinno być takie jak w nawale czy zastoju. Czasami konieczna jest też antybiotykoterapia lub leczenie przeciwgrzybiczne. Przy każdej nieprawidłowości najlepiej zgłosić się do specjalisty.
Jakie są, Twoim zdaniem, sytuacje, w których karmienie piersią nie jest najlepszym wyborem? Pamiętaj, że narażasz się dużej grupie społecznej…
Jak wcześniej wspomniałam bezwzględnym wskazaniem do karmienia piersią jest galaktozemia, zakażenie matki wirusem HIV, HTLV. Poza tymi przypadkami istnieją czasowe przeciwwskazania do karmienia piersią, ale po rozpoczęciu leczenia przypadki są indywidualnie rozpatrywane. Wówczas matka dowiaduje się, po jakim czasie może wrócić do karmienia naturalnego. Dlatego warto sobie mleko zamrażać.
Jak to jest z tym okrytym złą sławą i znienawidzonym przez niektóre młode mamy dokarmianiem butelką noworodków w szpitalu?
Też o tym słyszałam, aczkolwiek nie byłam świadkiem takiego zdarzenia, więc myślę, że to pojedyncze przypadki. Teraz chyba w każdym polskim szpitalu dziecko jest cały czas z matką i jednak kładzie się na ten nacisk na karmienie piersią albo daje się matce wybór.
A teraz moja osobista wycieczka? Roczne dziecko nie jest już aż tak delikatne jak noworodek. Czy jednak powinnam zwrócić na coś szczególną uwagę podczas zabiegów pielęgnacyjnych?
Myślę, że dalsza obecność emolientów w pielęgnacji dzieci nie byłaby zła, ponieważ mydła bardzo wysuszają, a według najnowszych badań emolienty powinni stosować także ludzie dorośli. Super byłaby nauka higieny rączek przed każdym posiłkiem, po powrocie do domu, wiesz, takie dobre nawyki. Co więcej u rocznych dzieci rzadziej pojawia się ciemieniucha. To taka grubsza skóra na głowie dziecka, którą należy złuszczyć za pomocą delikatnej oliwki i za pomocą szczotki ją wyczesać. Nie można też przesadzać z ilością kosmetyków, co prawda skóra rocznego dziecka nie jest już taka delikatna jak noworodka, więc nie trzeba ich aż tyle używać. Należy w dalszym ciągu pielęgnować miejsca narażone na odparzenia i chyba tyle. Patrząc na Twoje córy, stwierdzam, że mają wszystko, co trzeba.
Dziękuję za rozmowę.
O porodzie, połogu, karmieniu piersią, błędach młodych mam – rozmawiałam z Aleksandrą Lach, wkrótce licencjonowaną położną, aktualnie studentką położnictwa w Collegium Medicum im. Ludwika Rydygiera w Bydgoszczy UMK w Toruniu.
- Jeżeli spodobał Ci się ten artykuł – udostępnij go dalej.
- Na fan page’u na facebooku dzieje się dużo więcej i z dużą dawką humoru. Wpadnij do nas!
- Zapraszamy również do zapisania się na nasz newsletter.
- Chcesz porozmawiać z innymi rodzicami bliźniaków, wieloraczków, dzieci „rok po roku”? Zapraszamy do zamkniętej grupy na facebooku!
- Jeśli chcesz podzielić się swoją historią, opinią, doświadczeniem na łamach portalu, napisz do nas: kontakt@multirodzice.pl
- Będzie nam miło, jeśli dasz znać znajomym o multiRodzicach. Sharing is caring!
Spytam z ciekawości. Położna twierdzi, że „moda” na karmienie piersią wraca. A wcześniej nie było mody? Czy to kwestia mody? Nieżyjący już Jesper Juul twierdził, że karmienie piersią stało się religią. Jesli nie karmisz, wylatujesz poza nawias społeczny.
Ciekawa jestem, co by było, gdyby wprowadzić taką modę na mówienie młodym mamom: róbcie jak chcecie, bo i mleko modyfikowane i z piersi są jednakowo dobre dla dziecka. Mleko modyfikowane to nie jest przecież nowy wynalazek. Miliony ludzi się na nim wychowały.
Może byłoby mniej niedożywionych noworodków i mniej matek, które „trucizny” dziecku nie podadzą. Może byłoby też więcej takich, które robiłyby tak, jak chcą, nie oglądając się na innych. Bardziej wyluzowanych, mniej poświęcających się za wszelką cenę.
Ania, trafione w punkt….
Pisałam o tym tutaj:
https://multirodzice.pl/gdy-pokarmu-jest-za-malo-o-tym-sie-nie-mowi/
Według mnie to już nawet nie religia, a laktoterror…