Zdarzyło Wam się poślizgnąć na rozrzuconych na dywanie klockach? Wciągnęliście odkurzaczem małe elementy leżące bez celu na podłodze? Przeklinaliście pod nosem, gdy plastikowe części wbiły się Wam w stopę, gdy wchodziliście do dziecięcego pokoju? Zapewne każdy z nas ma podobne doświadczenia rodzicielskie.
Dbanie o porządek, a właściwie brak tej dbałości, jest problemem pojawiającym się w niemal każdym domu na pewnym etapie rozwoju dziecka. Wiele moich koleżanek żali się, gdy rozmawiamy o dzieciach, że ich pociecha stale pozostawia wszystko, czego użyło w zabawie na środku pokoju i odmawia odłożenia rzeczy na swoje miejsce.
Czy mamy podobny problem? Mamy, ale stosunkowo rzadko.
Właściwie sytuacje te ograniczają się u nas do dni, kiedy dziewczyny są już naprawdę bardzo zmęczone, bo mają za sobą intensywny dzień pełen wrażeń. W innym przypadku niemal zawsze udaje mi się wyegzekwować sprzątanie.
Jak nauczyć dziecko sprzątania?
Od najmłodszych lat, mniej więcej odkąd dziewczynki skończyły dwa lata, próbowałam angażować je w prace w domowe i tym samym pokazywać dobre praktyki. Już wtedy córki zabierały do rączek szmatki do kurzu i przecierały meble na miarę swoich możliwości, wrzucały zabawki do specjalnych pojemników czy śmieci do kosza. Odkładały też brudne naczynia do zlewu, książeczki na regał czy kredki do szafki. Następnie zachęciłam je do układania ze mną ich ubranek wyjętych z suszarki, co weszło im w nawyk i teraz robią to same. Dzisiaj jako pięciolatki biorą gąbeczki nasączone płynem, myją swój stolik do zabaw plastycznych, uczestniczą w sprzątaniu domu już całkiem aktywnie.
Jeśli jednak chodzi o samą zabawę: wprowadziliśmy kilka reguł, które pomogły w egzekwowaniu utrzymania porządku po jej zakończeniu.
Po pierwsze: staram się nie dopuszczać do sytuacji, w których córki bawią się wszystkimi zabawkami na raz.
Nagromadzone w jednym miejscu: na dywanie, tworzą ogromną stertę, która już na pierwszy rzut oka wydaje się niemożliwa do posprzątania. Dlatego : kończymy zabawę jednym rodzajem zabawek, odkładamy je na miejsce, a dopiero potem zaczynamy nową.
Domek Barbie wygląda po godzinnej zabawie ze scenariuszami jak po przejściu tornado. Dlatego nie wyobrażam sobie, żeby jeszcze dołożyć do tego kilka zestawów wysypanych na środku pokoju klocków. Układanie domku skończone – można zabrać pojemniki z klockami.
Po drugie: nie odmawiam pomocy.
Jeśli dziewczynki widzą, że jestem obecna, instruuje je, podpowiadam, co gdzie odłożyć i podaję pomocną dłoń – sprzątanie trwa znacznie krócej, a one nie narzekają, lecz wykonują czynności sprawnie i szybko. Możecie powiedzieć: też mi przyjemność! Niestety, małego człowieka przytłacza wizja odniesienia na miejsce kilkunastu czy kilkudziesięciu rzeczy, więc obecność dorosłego zwyczajnie je uspokaja.
Po trzecie: dbam o odpowiednie miejsca do przechowywania.
Jeśli moje córki miałyby po skończonej zabawie w przedszkole układać na półce wszystkie swoje przytulanki, których mają zapewne jakieś kilkadziesiąt, musielibyśmy chodzić spać w okolicach północy. Preferuję więc proste rozwiązania: pudełka, kartony, pojemniki, do których można niektóre zabawki wrzucić i nie tracić czasu na ich pieczołowite układanie… Nie da się tak zrobić ze wszystkim, jednak spora część zabawek jest u nas przechowywana w ten sposób, a sam proces odkładania jest sprawny.
Po czwarte: staram się nie denerwować, wysyłam jasne komunikaty.
Sama uczę się na swoich błędach i przekonałam się już nieraz, że krzykiem i wymuszaniem niczego nie zdołam zdziałać. Cierpliwość, prośby, a czasem małe coś za coś (jeśli nie posprzątasz, nie obejrzysz bajki na dobranoc albo: jeśli nie posprzątasz po tej zabawie, nie rozpoczniemy kolejnej) – zdają egzamin. I najważniejsze: za każdym razem doceń wysiłek dziecka włożony w proces sprzątania.
Moje córki często po zabawie po cichu odkładają wszystkie rzeczy na swoje miejsce, a następnie pełne dumy przychodzą po mnie, oznajmiając, że mają dla mnie niespodziankę w postaci porządku.
Za każdym razem informuję je, jak dumna jestem i jak bardzo cieszę się z podjętej przez nie pracy. Sądzę, że dla każdego z nas, dla małego człowieka także, pochwała, dostrzeżenie wysiłku i podziękowanie za trud są zawsze najlepszą nagrodą.
Pamiętajcie także: nie od razu Kraków zbudowano. Nie jesteśmy cudotwórcami ani czarnoksiężnikami. Trzeba mnóstwa czasu, by dziecko przyzwyczaiło się do sprzątania po sobie, jednak konsekwencja, dobry przykład – naprawdę przynoszą efekty.
____________________________________________________________________________________________
- Jeżeli spodobał Ci się ten artykuł – udostępnij go dalej!
- Na fan page’u na facebooku dzieje się dużo więcej i z dużą dawką humoru. Wpadnij do nas!
- Chcesz porozmawiać z innymi rodzicami? Zapraszamy do zamkniętej grupy na facebooku!
- Jeśli chcesz podzielić się swoją historią, opinią, doświadczeniem na łamach portalu, napisz do nas: kontakt@multirodzice.pl
- Będzie nam miło, jeśli dasz znać znajomym o multiRodzicach. Sharing is caring!
Bardzo przydatny artykuł! Ja właśnie jestem na etapie zmian. Odkąd wróciłam do pracy, w moim domu zrobił się totalny bałagan. Mam trochę mniej czasu i trudniej mi o konsekwencję w działaniach. Przeprowadziłam już rozmowę z dziećmi, kupiliśmy pojemniki na zabawki i jak na razie widać pierwsze efekty. Przede wszystkim dzieci nie rozrzucają zabawek po wszystkich pomieszczeniach w domu 🙂
Mądrze napisane. Moje dziecko zaczęło samo zauważać jak przyjemnie jest w domu, gdy jest czyściej i chętnie mi pomaga 🙂 Czasem pozwalam synkowi ścierać kurz ze stołu mokrą ściereczką do czyszczenia, która nie podrażni mu skóry albo proszę o pomoc w układaniu warzyw do pojemników 🙂 Taki pomocnik to skarb!