Wyobraź sobie taką sytuację. Masz dwójkę małych dzieci w jednakowym lub bardzo zbliżonym wieku. Każdego dnia wychodzisz z nimi do przedszkola na określoną godzinę. Bierzecie wózek, bo przedszkole jest niedaleko. Mąż, czy też partner, bierze samochód do pracy.
Pewnego pięknego dnia okazuje się jednak, że wózek szwankuje, bo jest już przeciążony. Przednia oś może się wygiąć, koło może odpaść, wózek się po prostu psuje. Dodatkowo zauważasz, że dzieci wyrastają z tego wózka, więc nie opłaca się go reanimować. Trzeba pomyśleć o czymś innym.
Załóżmy, że Twoje dzieci nie są gotowe, żeby tak po prostu z Tobą pójść tam, gdzie Ty zechcesz. Nie dają się prowadzić za rączkę, uciekają, nie słuchają, gdy mówisz „stój”. Gdybyś miała jedno, mogłabyś je próbować uczyć chodzenia za rękę lub obok Ciebie. W razie, gdyby chciało pójść w inną stronę, jesteś w stanie je złapać. Przy dwójce dzieci w tym samym wieku jest to niemożliwe.
Kupisz drugi samochód? Może, jeśli Was stać. Niektórzy też próbują zakładać dzieciom smycz.
Załóżmy, że żadna z tych opcji nie wchodzi w rachubę. Co wtedy?
Trzeba przerzucić się na jakiś inny środek transportu. Dzieci często wożone w wózkach nie będą miały problemu, żeby się przesiąść do czegoś innego, niż wózek.
Co zamiast wózka?
My mieliśmy dosyć wygórowane wymagania, dlatego, że mieszkamy w miejscu, gdzie są i góry, i jest morze. Warunki geograficzno – atmosferyczne nie są przyjazne mamom pchającym wózki.
Zbliża się czas sztormów i zawieruch. Deszcz mamy praktycznie zawsze. Wózek musi chronić dzieci przed wiatrem i deszczem.
A co jeśli spadnie śnieg? U nas nie ma go dużo i pojawia się raczej w styczniu. Prowadzenie wózka po zamarzniętych koleinach nie należy do przyjemności. Dlatego wózek musi mieć porządne koła, ponieważ śnieg nie może być przyczyną, dla której dzieci nie dojadą do przedszkola.
Wózek musi być bezpieczny i widoczny na drodze. Już niedługo będzie ciemno i rano o ósmej i o godzinie czwartej, czy piątej. Mieszkamy na północy Europy, w Norwegii. Tu zimą ciemno jest przez większość doby.
Nowy środek transportu musi dźwigać dwójkę dzieci, aż do momentu, gdy same będą mogły chodzić obok mamy czy taty. Kiedy to będzie? Nie wiem. Ile będą miały wtedy wzrostu i ile będą wtedy ważyły? Tego też nie wiem. Wiem jednak, że nasz nowy wózek musi dać radę przy dzieciach starszych, niż dwa i pół latka. Wiem, że trzylatki też mogą mieć problemy z wchodzeniem na wysoką górę lub z pokonaniem trasy dłuższej niż kilometr na piechotę.
Nasz nowy wózek musi być wielofunkcyjny. Musi dać radę i podczas wielogodzinnej wyprawy do Ikei, i na wielogodzinnej wycieczce leśnym duktem oraz po nierównym terenie. Musi mieścić się do niezbyt dużego bagażnika samochodu pięcioosobowego.
I jeszcze najważniejsze: nasz nowy wózek musi być codziennie sprawny i gotowy na wszystko.
Tak żeby jedna dorosła osoba mogła sobie poradzić z dwójką, już nie malutkich dzieci, w każdych warunkach, również w komunikacji miejskiej.
Kupiliśmy więc ….
… przyczepkę rowerową.
Używamy jej póki co jako wózka. Przyczepka spełnia wszystkie wymienione wyżej wymagania. My jesteśmy bardzo zadowoleni. Jest dużo lżejsza niż nasz bliźniaczy wózek. Ma z tyłu dwa duże dwudziestocalowe koła, a z przodu można zamontować malutkie skrętne kółko, które sprawdza się w galerii handlowej i w komunikacji miejskiej, gdzie taki wózek nie zajmuje więcej miejsca, niż zwykły wózek bliźniaczy, a przy tym jest maksymalnie zwrotny.
Na nierówne chodniki i podjazdy sprawdza się duże przednie koło. Wózek trzyma się doskonale drogi i nie lata na boki. Można pchać go pod górę i z góry, i jest to bezpieczne. To duże koło w naszym modelu przyczepki ma pewną zaletę, dla mnie nieocenioną. Poza zwykłym nożnym hamulcem, ma porządny tarczowy hamulec ręczny. Nie wyobrażam sobie schodzenia z mojej stromej góry po mokrym asfalcie bez hamulca ręcznego.
Przyczepka ma fajny, duży bagażnik z tyłu. Trzymam w nim na razie tylko koło. Wymiana jednego na drugie jest bardzo szybka. Mi zajmuje około minuty lub dwóch, bo nie mam jeszcze wprawy.
Polecam przyczepkę rodzicom, którzy chcą jeździć na wycieczki rowerowe oraz lubią jogging.
To duże przednie koło jest dedykowane przede wszystkim rodzicom, którzy chcą biegać. Do droższych modeli można dokupić płozy i mieć zestaw na narty lub pchać przyczepkę jak sanki z rączką z tyłu. Można też zmodyfikować zestaw tak, żeby mieć wózek do nordic walkingu lub ciągnąć go za sobą, jadąc na rolkach. W cenie wózka masz więc środek transportu z różnymi możliwościami.
Kiedy, jeszcze będąc w ciąży, szukałam wózka bliźniaczego, zauważyłam, że wybór jest niewielki. Wózki są ciężkie i mają kiepską ochronę przed wiatrem i deszczem.
Na szczęście dzieci, które skończyły 12 miesięcy mogą jeździć w przyczepkach, aż do momentu, gdy przekroczą wagę 20 kg, w niektórych modelach nawet 22 kg. To oznacza, że cztero-, czy pięcioletnie dziecko bez problemu może być wożone przyczepką. Jest spory wybór przyczep dwuosobowych, nie są w mniejszości, tak jak wózki bliźniacze.
Na co zwrócić uwagę przy zakupie przyczepki?
Przy zakupie warto zwrócić uwagę na wagę przyczepki.
Niektóre ważą tylko10 kg! Pamiętajmy jednak, że mogą być mniej solidne od tych 15 kilogramowych, zwłaszcza jeśli mają taką samą maksymalną ładowność, jak te cięższe.
Drugą sprawą jest kwestia przechowywania.
Teoretycznie można przechowywać przyczepkę na podwórku przez jakiś czas, tak jak rower. Lepiej jednak mieć możliwość trzymania jej docelowo np. w garażu, żeby nie zawilgotniała. Przyczepki z reguły bardzo łatwo się składają. Rozłożone zabierają tyle samo miejsca, co zwykły wózek bliźniaczy.
Ważne jest, żeby zastanowić się, do czego będziemy używać przyczepki i od razu dokupić odpowiednie dodatki.
Moim zdaniem podstawową sprawą jest wymienne przednie koło i pokrowiec przeciwdeszczowy. Jeśli będziecie ciągnąć ją za rowerem, dzieci muszą mieć kaski na głowach.
Dodatkowe zalety
My zauważyliśmy jeszcze inne plusy posiadania takiego wózka. Boki są zabudowane ale przeźroczyste. Kiedy jesteśmy w sklepie, dzieci nie ściągają towaru z półek, gdy przejeżdżamy alejkami. Jednocześnie widzą wszystko z każdej strony.
Gdy wracamy z przedszkola, dzieci są brudne. Mają i brudne ubrania, i są brudne na twarzy, gdyż zazwyczaj zabiera się je prosto z podwórka. W przyczepce nie są tak widoczne dla innych przechodniów, jak w wózku. Nie muszę się zatem stresować, że w tramwaju ludzie się na nas patrzą 😉
Wady przyczepki
Na pewno wadą jest to, że z dużym kołem z przodu przyczepka nie zmieści się do autobusu czy tramwaju, więc trzeba koło zmienić albo używać tylko małego. Małe jest za to niewygodne na nierównych drogach, przy wjeżdżaniu na chodniki i zjeżdżaniu z nich. Dlatego ja zmieniam koło w trakcie, co też nie jest najwygodniejszą opcją, gdy jestem w drodze. Poza tym nie widzę żadnych innych minusów.
Dla niektórych minusem może być wygląd oraz to, że ludzie będą się patrzeć i pytać co to za wózek. Pamiętajcie, że liczy się wnętrze i funkcjonalność. Wnętrze przyczepki będą uwielbiać Wasze dzieci, a funkcjonalność Wy 😉 I pamiętajcie, że jesteście pionierami nowoczesnego rodzicielstwa. A nowoczesny rodzic szuka nowoczesnych rozwiązań.
Więcej o skandynawskim wychowaniu dzieci tutaj:
____________________________________________________________________________
- Jeżeli spodobał Ci się ten artykuł – udostępnij go dalej!
- Na fan page’u na facebooku dzieje się dużo więcej i z dużą dawką humoru. Wpadnij do nas!
- Chcesz porozmawiać z innymi rodzicami? Zapraszamy do zamkniętej grupy na facebooku!
- Jeśli chcesz podzielić się swoją historią, opinią, doświadczeniem na łamach portalu, napisz do nas: kontakt@multirodzice.pl
- Będzie nam miło, jeśli dasz znać znajomym o multiRodzicach. Sharing is caring!
Mamy przyczepkę rowerową i stosuję ją też jako wózek. Jeżdżę stałą trasą, bo wykorzystuje ją w drodze do przedszkola i z przedszkola. Już ponad roku czasu a jeszcze wzbudza zainteresowanie i głupie komentarze. Szczególnie mam, które komentują jak można wozić dziecko do przedszkola w wózku. Zastanawiałam się co lepsze, czy taka przyczepka, czy kupić drugi samochód. Biorąc pod uwagę brak miejsc parkingowych, odległość do przedszkola ( 2 km w mieście), koszty utrzymania samochodu, dostęp do komunikacji zbiorowej i odległość przystanków oraz mój czas uznałam, że zdecydowanie wybieram przyczepkę. Często jest tak, że dziecko idzie obok mnie i dopiero przy bardzo ruchliwej ulicy wsiada do środka.
I przypominam sobie słowa/komentarze mam skierowanie do swoich dzieci: „Tylko dzieci chore wozi się w wózku”, „Ty masz zdrowe nogi i nie muszę Cię wozić”, „Jak dziecko jest leniwe, to mamusia musi je wozić”. I tak myślę dlaczego wożąc dziecko w dużej przestronnej przyczepce jestem oceniana, a gdybym woziła to samo dziecko w samochodzie, to nikt by nawet nie zwrócił uwagi. Za to lubię komentarze starszych osób. Podziwiają i chwalą zaradność. Starsi Panowie lubią komentować konstrukcję i czasem z nimi porozmawiam. Bardzo miłe z ich strony, jak dopytują się o parametry.
Co do samej jazdy uważam ją za genialną. Prowadzi się lekko, jest sporo miejsca na zakupy lub rzeczy. Wykorzystujemy ją na wycieczki do lasu. Uratowała nam nie raz rzeczy i dziecko, bo wszystko wrzucamy do przyczepki i odwijamy filię, którą mamy zamontowaną na stałe. I podobnie z drogą z przedszkola, gdy pada lub bardzo wieje. Dzieciak wsiada przed drzwiami przedszkola a wysiada w mieszkaniu. Szczęście, że mam windę i podjazd do drzwi. Ciekawa jestem jak inni sobie radzą z brudnymi kołami. Sama uszyłam prosty pokrowiec, który trzymam w samochodzie ale ciekawa jestem ile wytrzyma.
Witam w gronie fanów przyczepek 🙂
Zaskakujące jest to, że spotykasz się z takimi komentarzami. Zwłaszcza, że faktycznie teraz rodzice głównie wożą wszędzie dzieci samochodami, a wózków używają do bujania i usypiania albo na spacery, czyli raczej w ramach rekreacji. A dzieci i tu i tu przecież siedzą.
U nas przyczepki są powszechne ale na mojej ulicy byłam też jedyna z najnowszym modelem, wtedy 2019. Nie minęło parę miesięcy, a spotkałam identyczną przyczepkę po sąsiedzku. Ktoś zobaczył moją i kupił taką samą. Wydaje mi się że ludzie komentują z zazdrości, że taki fajny patent albo jakieś kompleksy mają. W każdym razie nie ma co się przejmować, bo to jest w takim razie ich problem.
My naszą przyczepkę sprzedaliśmy i przyznam szczerze, że nie było z tym problemu. Jest sporo chętnych i na prawdę miałam siedmioosobową kolejkę do kupna. Świadczy to chyba o tym, że przyczepki są popularne i będą tak samo i w Polsce jeszcze bardziej popularne.
Sprzedałam prawie za tyle ile kupiłam. Kiedyś jeszcze kupimy tańszy starszy model, bardziej na leśne dukty i wyprawy, niż na miejskie chodniki. Tymczasem wożę samochodem dziewczyny, bo przeprowadziłam się i teraz mam siedem kilometrów do przedszkola. Jeśli chodzi o pokrowiec na koło to ja miałam torbę taką jak od Ikea. taką niebieską mocną. I wymyć łatwo i nie podziurawi się a jest mocna. I można do niej brudne mokre koło włożyć. Ja miałam przy domu domek narzędziowy kupiony na allegro, który był wykorzystywany jako wózkownia.
Pozdrawiam!
Komentarze dostaje od mam, które mieszkają boisko przedszkola. I chyba tak z zazdrości albo niezrozumienia mówią.
Co do sprzedaży, to orientowałam się jakie teraz są ceny i nasza jest w tej chwili dużo droższa niż ją kupowałam. Coś koło 300 zł więcej. Czytałam, że są spore braki na rynku w częściach rowerowych. Więc podejrzewam, że to też jest powodem windowania cen przyczepek.
Nam się udało kupić dętkę Romet do koła po małych pieniądzach. Tyle, że w wiejskim sklepie. U Nas w mieście przebitka 100%.
Świetny patent z torbą z IKEA. Takie proste rozwiązanie a nie wpadłam na to. Dobrze się odezwać do kogoś, kogo też ten problem dotyczy.
Witam,
Jakiej marki i jaki model przyczepki Państwo mieli/mają?
Pozdrawiam serdecznie 🙂