Miałam ostatnio zaszczyt (dość średni) przebywać z córką kilka dni na oddziale szpitalnym. Choć to dla nas nie pierwszyzna, dla niektórych rodziców już tak. „Gang świeżaków” łatwo poznać. Mnie zawsze przeraża beztroska niektórych z nich. Bo, że dzieci nie mają świadomości, ile niebezpieczeństw czyha na szpitalnej podłodze, to chyba jasne. Ale, że ich opiekunowie nie wykazują się rozsądkiem, to już mnie powala.
Może to przez nasze „szpitalne” doświadczenie widzę i wiem więcej, ale to nie usprawiedliwia rodziców pozwalających jeść własnym pociechom ze szpitalnej podłogi! Widziałam już wiele – maluchy raczkujące po oddziałowych korytarzach, a zaraz potem jedzące tymi brudnymi rączkami kawałki jabłka, rodziców wycierających śliniące się usteczka pieluchą, która przed chwilą leżała na podłodze czy chodzące boso roczniaki.
Czy Was takie widoki podczas pobytu z dzieckiem w szpitalu nie przyprawiają o dreszcze?
Już kiedyś wspominałam, że moja córka jest wcześniakiem. Krótko po porodzie została zarażona antybiotykooporną, szpitalną bakterią, powodującą nawracające zakażenia układu moczowego, z którą walczyliśmy półtora roku! Być może dlatego jestem tak wyczulona i ostrożna.
Może przesadzam, ale wszystko, co spadnie nam na podłogę w szpitalu, jest przeznaczone do wyprania, odkażenia lub ląduje zwyczajnie w śmietniku. Dłonie swoje i dziecka odkażam bardzo często, nie pozwalam kłaść jedzenia nigdzie poza talerzem, a przed posiłkiem obowiązkowo dezynfekuję ręce swoje i malucha.
Mimo tego i tak zdarza nam się zarazić jakimś wirusem powodującym perturbacje żołądkowo-jelitowe. No cóż…
Szpital – wiadomo, trzeba zachować ostrożność. Ale co z higieną w domu?
Naukowcy twierdzą, że w krajach wysokorozwiniętych przywiązuje się zbyt dużą uwagę do higieny. Powoduje to spadek zachorowań na różnego rodzaju infekcje, ale wzrost przypadków chorób alergicznych i autoimmunologicznych. Nasz organizm na co dzień ma bardzo mały kontakt z bakteriami – często myjemy ręce, do sprzątania używamy silnie dezynfekujących płynów antybakteryjnych lub myjemy powierzchnie parą, która zabija bakterie. Boimy się ich i wystrzegamy jak ognia, traktując jako coś groźnego.
Uczeni dowodzą jednak, że nadmierna higiena oraz sterylność szkodzą i upośledzają nasz układ immunologiczny. Przecież nie wszystkie bakterie są dla nas złe. Liczba komórek bakterii na naszych dłoniach waha się od 40 tys. do nawet 5 mln na centymetr kwadratowy skóry. Większość z nich tworzy tzw. fizjologiczną mikroflorę skóry, czyli swego rodzaju barierę ochronną. Każde zaburzenie tej równowagi może prowadzić do niekorzystnych konsekwencji.
Z badań wynika, że mieszkańcy krajów rozwiniętych mogą być bardziej narażeni na rozwój choroby Alzheimera, ponieważ rzadszy kontakt z wirusami, bakteriami oraz innymi mikroorganizmami może skutkować słabym układem odpornościowym i podatnością na pojawienie się stanu zapalnego, który sprzyja demencji! Do ciekawych wniosków doszli również fińscy badacze, którzy zaobserwowali związek pomiędzy sterylnością i nadmierną higieną a większą zachorowalnością na cukrzycę typu 1.
Uczeni uważają, że brak kontaktu z bakteriami zwiększa podatność na różne zachorowania. Dorastanie w zbyt czystym środowisku zamiast uodpornić na różne schorzenia – naraża nas na rozwój chorób, w tym na alergię czy astmę!
Częste mycie skraca życie.
Dlatego, jak zawsze w życiu bywa, ważne jest zachowanie umiaru i zdrowego rozsądku. W warunkach domowych dezynfekowanie wszystkiego wokół jest wręcz groźne dla domowników.
Musimy nauczyć układ odpornościowy naszych dzieci, jak ma sobie radzić w sytuacjach „zewnętrznych”. Dajmy mu szansę się rozwinąć i poznać świat placu zabaw czy przedszkola, bo tylko dzięki temu zapewnimy zdrowie naszym maluchom.
- Jeżeli spodobał Ci się ten artykuł – udostępnij go dalej.
- Na fan page’u na facebooku dzieje się dużo więcej i z dużą dawką humoru. Wpadnij do nas!
- Chcesz porozmawiać z innymi rodzicami bliźniaków, wieloraczków, dzieci „rok po roku”? Zapraszamy do zamkniętej grupy na facebooku!
- Jeśli chcesz podzielić się swoją historią, opinią, doświadczeniem na łamach portalu, napisz do nas: kontakt@multirodzice.pl
- Będzie nam miło, jeśli dasz znać znajomym o multiRodzicach. Sharing is caring!
Przeczytałem artykuł i powiem tak: ja po prostu dostaję obrzydzenia w momencie kiedy mam jeść coś rękami , a wiem że dopiero co łapałem za klamkę z klatki schodowej, za klamkę w szpitalu… Ja tez jestem na tym punkcie przewrażliwiony, moja żona również. To już nawet nie chodzi o to, że są bakterie które są po prostu potrzebne itd. Ja tez gdzieś już o tym czytałem. Ale są rzeczy, które mnie zwyczajnie brzydzą.