Psychologia rozwojowa jasno mówi, że już trzyletnie dziecko zaczyna dostrzegać wyraźnie różnice między otaczającymi go ludźmi. Różnice, których nie rozumie, którymi jest zainteresowane i wreszcie które niejednokrotnie głośno komentuje.
Napisała do mnie Ewa, mama 4-letniej Kasi:
„Moja córka zaczęła ostatnio bacznie przyglądać się przechodniom, których mijamy idąc na spacer, robiąc zakupy czy zwyczajnie wracając z przedszkola. Już kilka razy zdarzyło się, że na cały regulator wrzasnęła: ale ten pan ma wielki brzuch! albo: ta pani wygląda jak czarownica z mojej książki. Uśmiechnęłam się tylko przepraszająco, bo tak naprawdę nie wiedziałam za bardzo jak zareagować, żeby nikogo nie urazić, ale też, żeby moje dziecko wiedziało, że robi coś złego. Tylko czy to na pewno coś złego? Jakie jest Wasze zdanie?”
Nieuniknione jest, że nasze dzieci będą musiały kiedyś dostrzec „inność”. Zaczyna przecież funkcjonować w społeczeństwie. Jak reagować? Odpowiadając na pytanie Kasi: nie – dziecko nie robi niczego złego. Przecież jest na etapie wzmożonej ciekawości, a jego percepcja świata osiąga zenit.
To naturalne, że wszystko je interesuje, że stawia pytania. Robi tak każdy zdrowy kilkulatek, moje dwa egzemplarze także. Nie uśmiecham się wówczas przepraszająco, ale staram wytłumaczyć dzieciom, że każdy z nas jest inny. Że mamusia ma jasne włosy, a pani kasjerka ciemne, że niektóre dzieci mogą poruszać się same, a inne potrzebują do tego wózka. Nikt nie poczuje się urażony, kiedy usłyszy, że próbujemy zaspokoić ciekawość malucha, spokojnie tłumacząc pewne kwestie.
Ważne jest, aby dziecko nie wyrażało się na temat innych w sposób obraźliwy.
O ile sformułowanie: wygląda jak czarownica z bajki, choć nie najmilsze, nie jest uznawane powszechnie za obraźliwe, to już przykładowo ten pan jest strasznym grubasem – może być nieprzyjemne – zwłaszcza wypowiedziane głośno w miejscu publicznym.
Co zatem robić?
To, co wydaje mi się oczywiste – od najmłodszych lat uczyć dziecko poprawnie wypowiadać się w ojczystym języku, używać w jego obecności tylko języka oficjalnego, unikać określeń obraźliwych, nie mówiąc o przekleństwach. Nie wyobrażam sobie, by moje dziecko użyło w odniesieniu do osoby niepełnosprawnej określenia kaleka, do osoby innej orientacji słowa pedał – przykłady można by mnożyć. Jasne jest, że to nie tylko my kształtujemy nawyki językowe dzieci, robi to także przedszkole, a potem szkoła i grupa rówieśnicza. Zakładajmy jednak, że przykład wyniesiony z domu przyniesienie spodziewane efekty.
Jeśli w naszej obecności, ktoś zwróci się w sposób wulgarny lub obraźliwy – także reagujmy, tłumacząc dziecku, że to, co właśnie usłyszał jest krzywdzące i może komuś sprawić wielką przykrość, więc nie powinny nigdy mówić w ten sposób. Uczymy bowiem dziecko nie tylko pięknego wypowiadania się, ale także szeroko pojętej tolerancji.
Dobrym sposobem na zapoznanie dziecka z „innością” są książki.
Tak, jak przygotowywałam moje córki na pójście do przedszkola, wałkując z nimi edukacyjne publikacje, co – moim zdaniem – przyniosło nad wyraz dobre efekty, tak teraz uczę je o tym, że świat jest różnorodny. Nie zauważyłam, by było dla nich zaskakujące to, że poznana w hotelu dziewczynka miała na imię Emma, a jej skóra była ciemniejsza od ich własnej. Bawiły się wesoło i nawet nie zwróciły na to uwagi. Ich lalki mają różne kolory skóry, tak jak bohaterki książek, które czytamy. Nie dziwi ich też fakt, że niektóre osoby poruszają się o kulach czy na wózku – to także obgadałyśmy (przy okazji kontuzji ich taty).
Oszem, komentują często na ulicy wygląd czy strój przechodniów. Robią to jednak – nazwijmy to – dyplomatycznie. Odnoszą się do innych serdecznie i póki co nie widzę, by miały jakieś uprzedzenia, o ile tylko nowopoznana osoba nie jest agresywna czy porywcza.
Ostatnio moja przyjaciółka opowiedziała mi następującą sytuację: jej 4-letnia córka Hania po wyjściu z samochodu zobaczyła puszki porzucone na ulicy.
Skomentowała to w następujący sposób: znowu te skur****** zostawiły śmieci na ulicy zamiast wyrzucić je do kosza.
Jej mama z jednej strona poczuła się zawstydzona, z drugiej pomyślała, że w gruncie rzeczy dziecko ma rację, krytykując śmiecące osoby. Wulgaryzmy dzieci poznać mogą wszędzie. W domu może się wyrwać nawet najlepszemu rodzicowi. Ordynarne słowo może paść w towarzystwie dzieci w przedszkolu czy podczas zabawy pod blokiem. Reagować czy nie? Każdy decyduje inaczej. Ignorowanie wulgaryzmów u dzieci raczej nie przyniesie zadowalających efektów, bo dziecko może użyć słowa po raz kolejny, gdyż nikt nie zareagował za pierwszym razem. Lepiej wytłumaczyć, że w naszym domu nie używamy takich słów, bo są obraźliwie i prosimy, by i dziecko tego nie robiło. Oczywiście i tym razem przykład idzie z góry, więc starajmy się jednak ugryźć w język, choć naprawdę wiem, że czasem to wybitnie trudne zadanie 😉 Użyjmy zamienników albo śmiesznych sformułowań rodem z bajki jak: rany julek, psia kość, niech to gęś kopnie.
Kiedy dziecko wprawia Cię w zakłopotanie…
…nigdy nie karzmy dziecka za poznawanie świata, wskazujmy mu kierunek, bądźmy drogowskazem i radarem wychwytującym niepożądane zachowania. Ale dajmy mu cieszyć się odkrywaniem tego, co go otacza.
- Jeżeli spodobał Ci się ten artykuł – udostępnij go dalej!
- Na fan page’u na facebooku dzieje się dużo więcej i z dużą dawką humoru. Wpadnij do nas!
- Chcesz porozmawiać z innymi rodzicami? Zapraszamy do zamkniętej grupy na facebooku!
- Jeśli chcesz podzielić się swoją historią, opinią, doświadczeniem na łamach portalu, napisz do nas: kontakt@multirodzice.pl
- Będzie nam miło, jeśli dasz znać znajomym o multiRodzicach. Sharing is caring!
GIPHY App Key not set. Please check settings