Jednymi z najchętniej wybieranych zajęć dodatkowych przez rodziców są lekcje języka obcego. Niektórzy z nich zapisują swoje pociechy na kursy już w momencie, w którym zaczynają sprawnie posługiwać się rodzimym językiem. Nie mówimy oczywiście o dzieciach dwujęzycznych, które od urodzenia albo przynajmniej przed ukończeniem 3 roku życia – ze względu na model rodziny lub decyzję rodziców – jednocześnie uczą się mówić w dwóch językach.
O tym, jak pracować z dzieckiem, by kiedyś sprawnie komunikowało się w języku obcym rozmawiamy z Izabelą Kubalą, nauczycielką języka angielskiego, właścicielką szkoły językowej Open English Balin pracującą z dziećmi od ponad 10 lat.
Pani Izo, fundamentalnym pytaniem zadawanym przez wszystkich znajomych mi rodziców jest to, kiedy rozpocząć naukę języka obcego u dziecka?
Pierwsze, co nasuwa mi się na myśl, to popularne stwierdzenie „Im wcześniej, tym lepiej”. Osobiście uważam, że przygodę z językiem obcym, a szczególnie z angielskim, można zacząć już od najmłodszych lat. Sytuacja idealna to dwujęzyczni rodzice albo urocza niania studentka filologii lub tez przedszkole językowe za rogiem. Niestety, bardzo często barierą są finanse, brak czasu czy też inne czynniki. Dziecko jest jak „gąbka”, ono chłonie język, nasiąka piosenkami, wierszykami i słówkami. Jeśli jest tylko taka możliwość, to zachęcam do „przemycania” języka obcego do codziennej zabawy. I tutaj warto podkreślić: Nauka poprzez zabawę. Zabawa przez duże Z.
O jakich zasadach warto pamiętać, gdy nasze dziecko zaczyna przygodę z nowym językiem?
Ma być fajnie. Nic na siłę. Z uśmiechem i aktywnie. Język obcy realizowany jest w większości przedszkoli. Rodzice naukę mogą kontynuować w domu i wspierać nauczyciela na wiele sposobów. Nie można dziecka przymuszać. Niektóre dzieci aktywnie uczestniczą w zajęciach, a inne cicho obserwują. Warto też dodać, że kontakt z językiem obcym, to poznanie kultury innych krajów, poszanowanie ich tradycji i zwyczajów. Dzieciaki uwielbiają różnego rodzaju warsztaty wielkanocne, świąteczne, dziękczynienia czy halloween, które umożliwiają zdobycie wiedzy na ten temat, także poprzez zabawę.
Co, jeśli po kilku lekcjach nasz przedszkolak nie będzie wykazywał chęci uczestnictwa w kolejnych? Kontynuować pomimo to czy może poczekać?
To zależy, bo ważną rzeczą jest znalezienie przyczyny tej niechęci. Pracuję jako nauczyciel angielskiego już ponad 10 lat, ucząc najmłodsze grupy wiekowe i muszę przyznać, że często zdarzają mi się takie sytuacje. Powody są różne tak, jak i różne są dzieci. Różne są ich emocje, różne nastroje. Czasem jest lepszy, a czasem gorszy dzień. Gdy powód jest błahy – radzę kontynuować i nie odpuszczać. Czy oglądanie TV lub gra na komputerze może być lepsza niż pośpiewanie piosenek i poznanie nowych słówek po angielsku? Warto nastawić dziecko np. hasłem „Angielskie Wtorki”, zachęcić do zabrania ukochanego pluszaka, aby uczył się nowych wierszyków. Kilka lat temu miałam przypadek: mama 4-letniej dziewczynki złożyła rezygnację z zajęć. Powodem była ich godzina. Była to pora tzw. drzemki. Dziecko zasypiało w samochodzie i nijak nie można było go dobudzić. Przeczekaliśmy ten okres (bo niestety nie mogliśmy pozwolić sobie na zmianę godziny zajęć). Dziewczynka dołączyła do grupy w nowym roku szkolnym i już wszystko było ok.
Inna sytuacja jest wtedy, gdy dziecko wyraźnie niechętnie uczestniczy w zajęciach, nie angażuje się i jest mało aktywne. Często wynika to z wieku dziecka, osobowości, nowej sytuacji, braku kontaktu z rówieśnikami w grupie. Skoro nauka ma być zabawą, to nie warto przymuszać dziecka. Rożnie to wygląda w publicznych przedszkolach oraz w szkołach prywatnych. Czasem zdarza się, że dzieci nie lubią angielskiego w przedszkolu, za to chętnie uczęszczają na zajęcia dodatkowe. Gorzej, jeśli sytuacja jest odwrotna, wtedy musimy pamiętać, że nieraz związani jesteśmy umowami, płacimy za cały semestr z góry i ciężko jest tak po prostu zrezygnować.
Czym kierować się podczas wyboru szkoły czy nauczyciela u kilkulatka?
Oprócz wykształcenia kierunkowego, ukończenia studiów filologicznych, przygotowania pedagogicznego oraz doświadczenia zawodowego, ważny jest uśmiech, podejście do dzieci, osobowość i charyzma. Może brzmi to banalnie, ale nie każdy super anglista nadaje się do pracy z przedszkolakami. Wszystko tez zależy czy mówimy o zajęciach w publicznym przedszkolu (gdzie zazwyczaj grupy są liczne), czy też o prywatnych placówkach np. szkołach językowych.
Bardziej chodziło mi o zajęcia dodatkowe, płatne organizowane poza czasem spędzonym w przedszkolu czy szkole.
Rozumiem. Trzeba umieć zaczarować dzieci. Ważne są umiejętności artystyczne, plastyczne czy też muzyczne. Dzieci są szczere, od razu po nich widać czy zajęcia się im podobały, czy nie. Zadowolone dziecko, to zadowolony rodzic – co za tym idzie – zadowolony i dowartościowany lektor. Poczta pantoflowa działa szybko i brutalnie. Nie ma co ukrywać, że bardzo często wybór szkoły językowej bazuje na opinii publicznej.
Czy na etapie przedszkolnym, rodzic, który dobrze posługują się językiem obcym mogą sami podjąć wyzwanie i rozpocząć naukę swoich dzieci? Czy też, Pani zdaniem, nie jest to najlepsza decyzja?
Jak najbardziej zachęcam. Istnieje mnóstwo domowych sposobów na naukę języka. Jeśli tylko rodzice mają czas, ochotę i możliwości, powinni to wykorzystać. Popularne kreskówki w wersji np. angielskiej na YouTubie, kolorowe interaktywne książeczki, malowanki, bajki z naklejkami – bardzo często z polskim tłumaczeniem oraz zapisem fonetycznym. Sposobów jest mnóstwo. Najbardziej dostępne to chyba gry i aplikacje na telefon. Warto ten czas online wykorzystać w pozytywny i pożyteczny sposób. Osobiście uważam, że najlepszą nauczycielką angielskiego jest Świnka Peppa.
Czy nauka kilku języków jednocześnie u dziecka w wieku przedszkolnym ma sens?
Na studiach filologicznych (ponad 10 lat temu😊) panowało przekonanie, że dopiero gdy dziecko zacznie biegle posługiwać się językiem ojczystym, możemy wprowadzać język obcy. Zapobiegnie to „mieszaniu” się słówek, utrwali się za to jeden język obcy, któremu się poświecimy i będziemy go szlifować do perfekcji. Wiele w tym prawdy. Większość rodziców stawia na angielski. Dopiero w szkole podstawowej dzieci mają możliwość wyboru kolejnego języka. Ale to oczywiście kwestia indywidualna. Jeśli dostrzegamy, że nasze dziecko wykazuje jakiekolwiek chęci np. radośnie tańczy do Macareny czy też wesoło podśpiewuje do znanej włoskiej piosenki, to działajmy! Może nie zapisywałabym od razu naszej pociechy na trzy dodatkowe języki obce, ale warto poobserwować zainteresowania dziecka, a gdy będzie starsze zainwestować w kolejny dodatkowy język obcy.
W takim razie odwróćmy kota ogonem. Kiedy, w Pani przekonaniu, najpóźniej dziecko powinno zetknąć się z językiem obcym, by mieć szansę na sprawne posługiwanie się nim w dorosłym życiu?
Język obcy pojawia się już w przedszkolu. Dzieci często chorują, intensywność nauki nie jest duża. Osobiście uważam, że dobrym momentem jest tzw. zerówka. Dzieci poznają wtedy literki, zaczynają czytać, wykazują zainteresowanie nowymi umiejętnościami takimi, jak nauka języka. Warto wtedy zapisać je na dodatkowe zajęcia. Przed rozpoczęciem pierwszej klasy szkoły podstawowej to odpowiedni moment. Ucząc starsze dzieci (mam na myśli uczniów klas 1-3), widzę wyraźną różnicę w poziomie językowym, niekiedy nawet dostrzegam pewne luki, pustki, a nawet niepoprawnie utrwalone błędy językowe. Dzieci, które miały wcześniej kontakt z językiem angielskim, „śmigają” z kolorami, liczbami, znają podstawowe nazwy otaczających ich przedmiotów. Witają się i żegnają po angielsku, śpiewając piosenki. Widać różnice. Ale to moja subiektywna ocena. Będąc szczerą, mój starszy syn (14 lat) zaczął naukę języka dopiero w podstawówce, nie wykazywał ŻADNYCH chęci nauki ze mną, nawet się denerwował, gdy śpiewałam coś po angielsku. Na chwilę obecną idzie mu całkiem nieźle nauka języka obcego w szkole, uczy się także na zajęciach dodatkowych i bardzo lubi swojego nauczyciela. Aż trudno uwierzyć, że na jego komunikatywny poziom znajomości angielskiego nie miałam żadnego wpływu 😊.
Dziękuję za rozmowę.
____________________________________________________________________________________________
- Jeżeli spodobał Ci się ten artykuł – udostępnij go dalej!
- Na fan page’u na facebooku dzieje się dużo więcej i z dużą dawką humoru. Wpadnij do nas!
- Chcesz porozmawiać z innymi rodzicami? Zapraszamy do zamkniętej grupy na facebooku!
- Jeśli chcesz podzielić się swoją historią, opinią, doświadczeniem na łamach portalu, napisz do nas: kontakt@multirodzice.pl
- Będzie nam miło, jeśli dasz znać znajomym o multiRodzicach. Sharing is caring!
Jako były nauczyciel języków obcych w szkole i przedszkolu oraz mama trojjezycznych bliźniaków mogę powiedzieć że widzę ogromną różnicę między zinstytucjonalizowanym nauczaniem, a takim codziennym domowym. Albo gdy dziecko ma w przedszkolu codziennie tylko j. obcy. Takie dzieci uzywaja znajonych fraz w obcym jezyku bawiac się i odgrywajac role, mówią do rodziców w obcym języku nawet jeśli w swoim ojczystym nie potrafią składać zdań. Z perspektywy czasu uważam, że zapisywanie malego dziecka na drogie zajecia językowe w przedszkolu można zastąpić bajkami po angielsku w domu. Zwłaszcza gdy dziecko zajęć nie lubi.