Być fit – to maksyma wielu kobiet i mężczyzn. Kult szczupłego ciała otacza (osacza?) nas z każdej strony. Wszędzie słychać o bieganiu każdego ranka, godzinach spędzonych w siłowni, na basenie, pudełkach z dietetycznym wyżywaniem na cały dzień/tydzień/miesiąc czy rok… Bądź fit, tego oczekuje od Ciebie świat!
Oliwy do ognia dolewają znane kobiety, które niedawno zostały matkami, a już tydzień po porodzie ukazują się światu w pięknej sukni, eksponując płaski brzuch, duże piersi i wyspane oblicze. Odnoszę wrażenie, że biorą udział w wyścigu, która z nich pokaże się publicznie szybciej i w lepszej formie. Nie śledzę serwisów plotkarskich z zapartym tchem, ale co jakiś czas docierają do mnie strzępy informacji tego typu. Ostatnio jedna z nich mną wstrząsnęła. Świeżo upieczona mama Weronika Rosati pokazała się kilka dni po porodzie z typowo poporodowym brzuszkiem. Jakież było oburzenie internautów. Niektórzy nie pozostawili suchej nitki na aktorce. Padały zarzuty, że jest gruba, wygląda, jakby jeszcze nie urodziła, że jej brzuch jest wielki itp. Kazano jej niezwłocznie wziąć się za siebie. A ja się zagotowałam z nerwów. Dlaczego kobiety kobietom gotują taki los?
Już w ciąży należy się ruszać, ćwiczyć, chodzić na basen. I najważniejsze – najlepiej wcale nie przytyć! Mało się mówi o ciężarnych, które zwyczajnie nie mogą prowadzić aktywnego stylu życia. Ja w obu ciążach leżałam przez pierwsze trzy miesiące plackiem w łóżku, bynajmniej nie był to mój kaprys. Od leżenia bolał mnie każdy centymetr ciała, ale innego wyboru nie miałam. Może dlatego tak mnie denerwują zalecenia sportowego trybu życia w ciąży, bo ja nawet o spacerach na początku mogłam zapomnieć.
A po porodzie? No jasne, od razu weź się za siebie, babo! Zostaw dziecko mężowi i pędź na fitness, basen, pobiegaj po okolicy, pchając przed sobą wózek. Świat tego od Ciebie oczekuje. Ludzie patrzą. A na poważnie – tak, patrzą, ale czy to ważne? To Ty masz się czuć ze sobą dobrze. Zależy Ci na świetnej formie po porodzie, ćwicz. Wolisz pozbywać się naturalnie zbędnych kilogramów podczas urlopu macierzyńskiego, też dobrze. Nic nam do tego! Proszę, niech każda z nas decyduje o sobie sama. Nie bądźmy dla siebie nawzajem takie surowe. Jedne matki będą chudły w oczach z powodu karmienia piersią – oj, zazdroszczę – na inne w ogóle ten fakt nie wpłynie. Ale im dziecko starsze, tym więcej ruchu. Kto biegał za maluchem uczącym się chodzić, ten wie, ile kilometrów zrobił w domowym zaciszu. To wtedy właśnie najłatwiej pozbywa się zbędnego tłuszczyku. Niestety, świat nie jest aż tak piękny i niektórym mamom ten rodzaj „sportu” nie wystarczy do osiągnięcia wymarzonej sylwetki. Poza tym, to moje subiektywne spostrzeżenie, z dochodzeniem do formy po kolejnych ciążach jest chyba trudniej. A przynajmniej ja tak mam. Jest też więcej obowiązków, zmęczenie też większe, więc jedyne o czym marzę wieczorem, jest przytulenie się do poduszki. Nie interesuje mnie film w telewizji czy nieskończona książka, bo zasypiam po pierwszych pięciu minutach. Gdzie w tym wszystkim czas na siłownię czy zajęcia fitness? „Wstań przed dzieckiem i ćwicz!” – czytam. A co jeśli owo dziecko/dzieci budzą się o 6? Ja dziękuję, wysiadam.
Fitness z dzieckiem, powiecie. W najbliższej okolicy brak tego typu zajęć. Musiałabym dojechać do miasta. Da się zrobić. Obiad ugotować dzień wcześniej, dostosować się do drzemki syna, pory obiadu czy drugiego śniadania, odebrania córki z przedszkola najpóźniej o 15, bo wtedy, dziwnym trafem, placówka się wyludnia, a ja słyszę – „O, jest w końcu twoja mama”… Może jestem niezorganizowana, może złej baletnicy… A przecież niedługo wracam do pracy. Codziennie będą na mnie czekały nie tylko moje własne dzieci, ale też te szkolne, których zeszyty, wypracowania czy sprawdziany będę musiała sprawdzić. Dlatego – JA PODZIĘKUJĘ. Fajnie być fit, tylko kiedy zwykła mama, która sama zajmuje się wszystkim, nie ma blisko rodziny do pomocy, ma to zrobić? Są na pewno takie kobiety, czapki z głów, ale to nie ja. Chociaż nie zaprzeczam, sprawdziłam ostatnio grafik najbliższego klubu sportowego. Planuję zostawić maluchy mężowi i przynajmniej raz w tygodniu zrobić coś dla swojego ciała. Jak długo dam radę, zobaczymy.
A Wy, drogie Mamy, jak sobie radzicie? Chętnie poznam Wasz sposób na zdrowe (wysportowane?) ciało, szczególnie, że wakacje nadchodzą wielkimi krokami.
- Jeżeli spodobał Ci się ten artykuł – udostępnij go dalej!
- Na fan page’u na facebooku dzieje się dużo więcej i z dużą dawką humoru. Wpadnij do nas!
- Chcesz porozmawiać z innymi rodzicami? Zapraszamy do zamkniętej grupy na facebooku!
- Jeśli chcesz podzielić się swoją historią, opinią, doświadczeniem na łamach portalu, napisz do nas: kontakt@multirodzice.pl
- Będzie nam miło, jeśli dasz znać znajomym o multiRodzicach. Sharing is caring!
GIPHY App Key not set. Please check settings