Wielu polskich rodziców próbuje podpatrywać i wdrażać u siebie w domu ten model wychowania. Skandynawia jest modna, a w rankingach krajów świata, w których najlepiej jest wychowywać dzieci, niezmiennie króluje Szwecja, Dania i Norwegia na trzech pierwszych miejscach. Żeby jednak móc z powodzeniem taki model naśladować, czy częściowo dopasowywać do swoich potrzeb, trzeba dany fenomen dobrze zrozumieć.
Gdy zostałam poproszona o napisanie paru artykułów o tym przedziwnym i niezbyt zrozumiałym dla Polaków stylu wychowania, zaczęłam przeglądać w sieci polskie artykuły dotyczące wychowywania w Skandynawii, by mieć jakiś punkt odniesienia na temat tego, jak w Polsce jest postrzegane to zagadnienie.
Moje zaskoczenie było duże, ponieważ nigdzie nie znalazłam odpowiedzi na podstawowe pytanie, które także każdy z Was sobie zapewne zadaje: mianowicie DLACZEGO oni tak, a nie inaczej wychowują dzieci?
Dlaczego oni nie ubierają dzieci grubo, gdy jest mróz? Dlaczego propagują wychowanie bez kar, klapsów itp.? Skąd to się wzięło, że dają dzieciom zimną wodę z kranu? Że niemowlaki śpią w wózkach w siarczysty mróz? Dlaczego trzylatki chodzą w pieluchach, a pięciolatki dostają prawdziwe gwoździe i młotki do zabawy? Spróbuję przede wszystkim wyjaśnić Wam, o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi i skąd się to wzięło.
W tym artykule opowiem Wam zatem, skąd się wzięła sama idea wychowywania nieautorytarnego. Czyli skąd wziął się pomysł wychowania bez dominacji rodzica i przemocy.
Równe prawa kobiet i mężczyzn
Kiedy po drugiej wojnie światowej do krajów zachodniej Europy zawitał ład i demokracja, poprawiła się z czasem także jakość życia ludzi. Także w miejscach pracy w miejsce wyzysku pojawił się szacunek dla pracownika, a kobiety ruszyły do walki o swoje prawa. Gdzieś w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych Skandynawowie zrozumieli, że skoro wszyscy mają mieć takie same prawa i możliwości, to model rodziny też ulegnie zmianie. Inny podział obowiązków w domu, inne oczekiwania wobec mężczyzn i kobiet, inny rodzaj autorytetu, sprawiły, że rodziny zaczęły przechodzić transformację. Już nie było tak, że to mężczyzna rządził w domu i tylko on zarabiał.
Równa godność i partnerstwo
Okazało się też, że mężczyźni zaczęli się uczyć od kobiet, jak być rodzicem, który opiekuje się dziećmi, a nie tylko zapewnia im byt. Rodzice doszli do wniosku, że mają takie same prawa pracownicze i obowiązki względem dzieci, a w związku z tym żadna ze stron nie musi dominować nad drugą. Co więcej, odkryli, że mogą uczyć się od siebie nawzajem, jak być dobrym rodzicem i partnerem.
Równa godność i indywidualność dziecka
I wtedy przyszła pora na zmianę podejścia do dzieci. Skoro rodzice, jako pracownicy i obywatele byli traktowani od pewnego czasu z większa godnością, zaczęli oni wychowywać dzieci z poszanowaniem ich godności. Odrzucili dyktaturę i przemoc wobec najmłodszych, a zastąpili ją empatią, życzliwością i cierpliwością. Chcąc nauczyć tego swoje dzieci, zaczęli eksperymentować z wychowaniem m.in. bez karania za nieposłuszeństwo i rozkazywania dzieciom. Idea była taka, że rodzic ma słuchać tego, co mówi dziecko i pomagać mu w różnych, zwłaszcza trudnych sytuacjach, a nie pokazywać na każdym kroku, kto tu rządzi. Podstawą do zmiany nastawienia było założenie, że dziecko ma swoje pomysły, swój odrębny charakter i osobowość i nie można na siłę formować go według własnych upodobań.
Oczywiście eksperymenty z nowym modelem wychowywania nie zawsze kończą się od razu sukcesem.
Założenia były dobre, ale trudne do zrealizowania. Problemem stało się stawianie granic dziecku. Bo wypracowanie nowego typu autorytetu nie jest proste. Jednak muszę przyznać, że Norwegowie poradzili sobie z tym, zreflektowali się dosyć szybko i zaczęli stawiać granice dzieciom oraz wymagać wykonywania obowiązków. Zaczęli robić to jednak inaczej, niż robiono to kiedyś.
Bezstresowe wychowanie
I wtedy właśnie, mniej więcej w latach 90-tych w Polsce pojawiło się hasło „bezstresowe wychowanie” jako nowa metoda wychowawcza zaimportowana ze Skandynawii. Nie dziwię się, że ludzie odnosili się do niej z dużą rezerwą. Bo w wersji, w jakiej była przedstawiana i interpretowana, nie dawała odpowiedzi na podstawowe pytanie, czyli jak to zrobić, żeby być dla dziecka autorytetem, a jednocześnie zrezygnować z dyktatury. I dlatego narosło wokół tego hasła wiele mitów, które krążą zapewne w polskim społeczeństwie do dziś.
Skandynawskie wychowanie można by scharakteryzować jako wychowanie w zgodzie z naturalnymi potrzebami dziecka, np. naturalna ciekawość, potrzeba ruchu na świeżym powietrzu, potrzeba spróbowania różnych rzeczy i nauczenia się na własnych doświadczeniach, co jest dobre, a co nie. To także brak moralizatorskiego tonu dorosłych, którzy są po to, żeby świat pokazać, a nie mówić: „nie idź tam, bo upadniesz i się wybrudzisz”. To dlatego ta filozofia jest tak popularna. Ludzie chcą wychowywać dzieci w zgodzie z ich naturalnymi potrzebami, a nie wbrew nim.
Dzieci Północy piją zimną wodę z kranu, jedzą kanapki zamiast obiadu, brudne i zasmarkane chodzą po drzewach i skałkach… i nikt się temu nie dziwi. A potem wyrastają na czystych i porządnych dorosłych, którzy będą się do każdego przechodnia na ulicy uśmiechać i pomogą Wam bezinteresownie, gdy będziecie tej pomocy potrzebować.
Post jest częścią cyklu artykułów o życiu i wychowaniu dzieci w Skandynawii.
_________________________________________________________________________________________
- Jeżeli spodobał Ci się ten artykuł – udostępnij go dalej!
- Na fan page’u na facebooku dzieje się dużo więcej i z dużą dawką humoru. Wpadnij do nas!
- Chcesz porozmawiać z innymi rodzicami? Zapraszamy do zamkniętej grupy na facebooku!
- Jeśli chcesz podzielić się swoją historią, opinią, doświadczeniem na łamach portalu, napisz do nas: kontakt@multirodzice.pl
- Będzie nam miło, jeśli dasz znać znajomym o multiRodzicach. Sharing is caring!
W dalszym ciągu nie wiem czemu kanapki są zamiast obiadu, dlaczego dzieci biegają zasmarkane po polu i czemu piją zimną wodę z kranu i wiele, wiele, wiele innych. Na to nie ma odpowiedzi w tekście. A szkoda, liczyłam na coś ciekawego.
Już dodaliśmy informację w artykule, że ten post jest częścią cyklu wpisów o życiu i wychowaniu dzieci w Skandynawii.
To dopiero początek 🙂 A dalej będzie coraz ciekawiej i… coraz bardziej zaskakująco 🙂