Pierwsze promienie słoneczne wpadają do naszego pokoju. Uwielbiam ranki. Szczególnie w te dni, kiedy mama i tata nie spieszą się do pracy. Otwieram oczy i delikatnym szturchnięciem zachęcam mamę do pieszczot, bardzo je lubię. Mama otwiera oczy, zamiast spojrzeć na mnie, sięga ręką po znajdujący się pod poduszką telefon. Mówi, że sprawdzi, która godzina. Niestety, zobaczyła na ekranie coś znacznie ciekawszego ode mnie, bo nadal nie patrzy w moją stronę, ale wstaje i czyta, czyta, czyta. Czekam na swoją kolej cierpliwie i łaszę się do mamusi niczym kot, jednak ona odpycha moją rączkę, bo musi coś komuś odpisać. To na pewno coś bardzo ważnego. Czekam więc dalej, ale mamusia odkłada na moment telefon i mówi, że musimy już wstawać. Przykro mi. Może jednak później nadrobimy zaległości. W końcu to wolny dzień.

Schodzimy po schodach. Jestem ubrany. Będziemy razem przyrządzać śniadanie, mama opowie mi, co po kolei robi, a ja będę się jej przyglądał. Uwielbiam, gdy się do mnie uśmiecha i mówi o wszystkim, co dzieje się po kolei. Czuję się wtedy bezpiecznie. Niestety, tuż po zejściu ze schodów, słyszę znajomy dźwięk dochodzący z telefonu mamy. Nie, nikt nie dzwoni, ale wiem, że mama odłoży teraz wszystko, by zobaczyć, coś ciekawego. I rzeczywiście. Siedzę i czekam aż przygotujemy śniadanie. Mama paluszkami przesuwa po małym ekranie i uśmiecha się, ale nie do mnie, do kogoś lub czegoś, czego ja nie widzę. Na moment odkłada telefon i robi mi śniadanie. Przez chwilę czuję się ważny, bo mówi do mnie i patrzy w moim kierunku.

Ale szczęście szybko się kończy. Dzwoni telefon. Mamusia szybko włącza mi bajkę na tablecie i mówi: jedz synku, ja muszę porozmawiać.

Nie chcę oglądać bajki, wolę spędzać czas z mamą, która jest taka zabawna i wesoła, jeśli tylko znajduje dla mnie chwilkę. Nie jem więc, tylko czekam aż do mnie przyjdzie. Kto lubi jeść w samotności? Mama jednak rozmawia, śmieje się i gestykuluje, nie patrząc nawet w moją stronę. Tato schodzi na dół, wstał nieco później. Mam nadzieję, że dołączy do mnie przy posiłku. Jednak daje mi szybkiego całusa w nos, a potem informuje, że musi jeszcze trochę popracować. Zamyka się w pokoju, którego nie znoszę. To pokój dorosłych, w którym mają postawione komputery. Tam pracują. Tylko dlaczego tak długo? Czasem oglądają tam filmy, czasem czytają coś na swoich komputerach. Każą mi się wtedy pobawić samemu, bo to pokój dorosłych.

Tata znów się w nim zamyka. Jestem sam. Mama przenosi się na taras. Smutno mi.

W końcu kończy rozmawiać. Przychodzi do kuchni i jest na mnie bardzo zła, bo nie zjadłem śniadania. Karmi mnie, spoglądając na bajkę. Jest jednak zimna i obojętna. Nie chciałem jej zdenerwować, miałem nadzieję, że gdy skończy, znajdzie czas tylko dla mnie.

Po śniadaniu mama wpada na pomysł, byśmy pojechali na plac zabaw. Bardzo się cieszę. Uwielbiam spędzać czas razem z nimi. Nieważne, czy będzie to podwórko, plac zabaw czy zoo. Chcę być z mamą i tatą, czuć ich obecność, wiedzieć, że jestem dla nich ważny. Przez cały tydzień pracują i są bardzo zajęci, mało rzeczy robimy wtedy razem.

Jedziemy na plac zabaw. Tata prowadzi rozmowę przez mówiący na cały głos w samochodzie telefon. Mama zabrania się odzywać, bo to ważne sprawy.

Chciałem im pokazać bociana, który właśnie nad nami przeleciał i tego wielkiego psa, którego się tak boję. Mamusia jednak pokazuje paluszkiem, żeby nic nie mówić. Milczę więc. Chciałem im opowiedzieć o tym, co wczoraj w przedszkolu powiedział mi kolega. Byłem zmartwiony i marzyłem, żeby wreszcie to z siebie wyrzucić, ale wczoraj także nie było na to czasu. Mama miała jakieś szkolenie na komputerze, zapaliła mi lampkę i kazała grzecznie pójść spać, zapewniając, że jest w pokoju obok. Tak bardzo chciałem się przytulić i upewnić, że ten chłopiec nie miał racji, że wcale nie jestem głupi. Nie zdążyłem i teraz nie wiem… Może rzeczywiście jestem głupi.

Dojeżdżamy na plac zabaw. Wreszcie razem, cała rodzina. Dlaczego oni jednak zabierają telefony? Przecież jest sobota? Mama mówi, żebym dołączył do innych dzieci, a oni będą siedzieć na ławeczce. Zanim docieram do zjeżdżalni widzę, że nie patrzą już na mnie. Każde z nich spogląda na ekran telefonu.

Tata śmieje się, mama kiwa przecząco głową. Boję się. Chciałbym, żeby mi się przyglądali. Nie wiem, czy dam radę, nikt mnie o tym nie zapewniał. A przecież nauczyłem się ostatnio wspinać na tę wielką budowlę, chciałem im to pokazać. Wołam niezbyt głośno: mamo, tato… Na placu zabaw jest jednak duży szum. Nie słyszą mnie, nie patrzą na mnie. Wychodzę na szczyt, jednak wcale nie jestem szczęśliwy. To żaden wyczyn. Zostaje niezauważony. Boję się zejść. Nie mam jednak kogo poprosić o pomoc. Rozglądam się. Wszyscy rodzice siedzą na ławeczkach, ale żaden z nich nie patrzy w naszym kierunku. Każdy spogląda w dół, w stronę ciemnego prostokąta. Udaje mi się zejść. Chcę wracać do domu. Mama i tata są zdenerwowani, bo przecież niedawno przyszliśmy. Jednak spełniają moje życzenie.

Nie mówią jednak nic do mnie, oprócz tego, że nie warto mnie nigdzie zabierać.

Wiem, że w domu będzie jeszcze gorzej. Będę musiał bawić się sam, a oni znów będą pracować albo czytać coś na komputerze.

Proszę więc, żebyśmy poszli na zakupy. Moje buty na jesień są już odrobinę za małe. Zgadzają się. Wchodzimy do galerii handlowej. Mama sięga po telefon. Ma zniżki do jakiegoś sklepu, musi się zalogować. Tata szuka w Internecie modelu butów, który chce kupić. Wysyłają mnie do części przeznaczonej dla dzieci, a sami oglądają w telefonach buty i akcesoria, które chcą kupić. Nic z tego nie rozumiem. Przecież jesteśmy w sklepie, mogą zobaczyć je na półkach. Wreszcie przychodzą do mnie i szybko wybierają ze mną buty. Płacimy i idziemy na lody. Nareszcie! Czas na rozmowę. Powiem o tym, co w przedszkolu i o tym, że bardzo tęskniłem za tatą, kiedy wyjechał na trzy dni w delegację. Mama i tata jednak zamawiają lody.

Tata pokazuje mamusi i mnie, jakie miejsca odwiedził podczas delegacji. Następnie mamusia pokazuje mu w swoim telefonie zdjęcia, które zrobiła mi w ostatnim tygodniu. No właśnie. Byliśmy na spacerze w poszukiwaniu oznak jesieni. Szkoda tylko, że mama – zamiast oglądać przynoszone przeze mnie liście, szyszki i żołędzie – cały czas robiła mi zdjęcia, a potem coś z nimi robiła w telefonie i cieszyła się, że wszystkim podoba się nasz spacer.

Mnie tylko przestał się podobać, bo mamusia znów nie patrzyła na mnie, tylko wtedy, gdy mówiła: uśmiech do zdjęcia. Widziałem wielką dżdżownicę, chciałem zapytać, dla kogo ta budka na drzewie, ale mama była zajęta. Robiła też zdjęcia sobie przy drzewie i wśród liści. Uśmiechała się do telefonu, nie chciałem psuć jej dobrego humoru.

Kiedyś najbardziej lubiłem wieczory. Byłem wtedy całkiem mały. Mamusia albo tatuś kładli się obok mnie i czytali mi książki, a potem długo tulili. Czułem tyle miłości, że wystarczało na kolejny i kolejny dzień.

Teraz mamusia, kiedy ją poproszę, też jest ze mną w pokoju, gdy usypiam. Jednak każe mi leżeć grzecznie, a ona w tym czasie włącza na tablecie lub laptopie ulubiony serial, obiecując, że zostanie ze mną, dopóki nie zasnę. Bardzo chciałbym, by jak kiedyś trzymała mnie za rękę, opowiadała o tym, jak minął jej dzień, zapytała, jak minął mój, bo teraz mamy wreszcie chwilę czasu i nigdzie się nie spieszymy. Mama jednak jest bardzo zaciekawiona losem ładnej pani z blond włosami.

Po policzku płynie mi łza. Sam nie wiem, dlaczego. Przecież to był dobry dzień. Jedliśmy lody, byliśmy na placu zabaw, a teraz jestem tutaj z mamą. Dlaczego więc czuję, że znów byłem sam? Dlaczego wciąż mi smutno? Nie mogę doczekać się, kiedy dostanę swój własny telefon!

Będę mógł wtedy razem z mamą i tatą śmiać się do tego, co na ekranie, spędzać czas ta, jak oni. Może wtedy mnie zauważą? Może wtedy będzie mi raźniej? Czasem myślę, żeby schować mamie i tacie telefony i komputery. Bardzo by się zezłościli. Ja byłbym jednak szczęśliwy. Zobaczyliby ten kwiatek, który wreszcie zakwitł w ogrodzie, pokazałbym im ślimaka Władka, którego od kilku dni obserwuję przy altanie. Moglibyśmy zagrać w tę zakurzoną grę planszową albo pooglądać zdjęcia – ale te w albumach. No i może zobaczyliby, że urosłem. Kiedy staję przy tablicy w swoim pokoju, sięgam już tam, gdzie wiewiórka ma dziuplę.

Tymczasem zasypiam. Mamie też płynie po policzku łza, bo bohaterka serialu straciła syna. A ty mamusiu, nie czujesz, że swojego też tracisz?

_________________________________________________________________________________________

  • Jeżeli spodobał Ci się ten artykuł – udostępnij go dalej!
  • Na fan page’u na facebooku dzieje się dużo więcej i z dużą dawką humoru. Wpadnij do nas!
  • Chcesz porozmawiać z innymi rodzicami? Zapraszamy do zamkniętej grupy na facebooku!
  • Jeśli chcesz podzielić się swoją historią, opinią, doświadczeniem na łamach portalu, napisz do nas: kontakt@multirodzice.pl
  • Będzie nam miło, jeśli dasz znać znajomym o multiRodzicach. Sharing is caring!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

GIPHY App Key not set. Please check settings

    Jak być bardziej eko? Podpowiadamy – to takie proste!

    Uzależnienie od YouTube