w , , , ,

Największa tajemnica Skandynawii, czyli dlaczego oni wszyscy mówią tak pięknie po angielsku? #10

Pamiętam, że kiedy pracowałam w Polsce jako nauczyciel języka niemieckiego, szkoła wysyłała nas na różne kursy, m.in. do Powiatowego Centrum Kształcenia Kadr. Pewnego razu, na jakimś takim kursie pani prowadząca westchnęła i pozwoliła sobie stwierdzić, że jesteśmy, jako językowcy chyba nie dość kreatywni i produktywni ….

Bo na przykład w Skandynawii dzieci mają w szkołach tyle samo godzin języka angielskiego, co polskie dzieci ale oni mówią pięknie w tym języku. Całymi zdaniami, dziesięcioletnie dzieci! I osoby starsze, wszyscy! A u nas co?

Cała sala milczała. Nikt nie znał odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak jest. Gdybym tylko mogła cofnąć się w czasie, poszłabym tam raz jeszcze i powiedziała, że ja wiem!!!

Oni nie zaczynają uczyć się w szkole, tylko …. w domu, od urodzenia.

W telewizji norweskiej, w pakiecie jest kilka kanałów w języku norweskim, przede wszystkim jedynka i dwójka i jeszcze może ze dwa. Na tym koniec. Wszystko inne, np. kanały Discovery są po angielsku. Oczywiście są norweskie napisy pod spodem. Gdy w wiadomościach na jedynce, relacjonuje się  wypowiedź kogoś z zagranicy, nie ma dubbingu, a pod spodem są napisy. To samo jest, gdy na programie pierwszym, który jest norweskojęzyczny, pojawi się nienorweski film dokumentalny. Wtedy też jest puszczany w oryginale, z napisami pod spodem.  Nie ma czegoś takiego jak dubbing w filmach, serialach. Dubbing występuje tylko w kanałach z bajkami dla dzieci.

Wniosek? Dzieci norweskie w domach od urodzenia słyszą język angielski.

Wiem, co powiedzą logopedzi. Dziecko uczy się języka patrząc na mimikę i ruch warg oraz z kontekstu sytuacyjnego. Nie z telewizji. Widziałam takie opinie w Internecie setki razy. Okazuje się jednak, że telewizja na swój sposób też uczy. Mam na to także moje własne dowody. Moje dowody mają dwa lata i trzy miesiące oraz opóźnienie mowy.

Dziewczynki lubią oglądać świnkę Peppę, oglądają ją od trzech miesięcy. Tylko że na samym początku dzieci oglądały tą bajkę po angielsku.

Nie mieliśmy przez jakiś czas i na razie nie mamy telewizji, a dostęp do internetu był ograniczony. Na Netflixie była dostępna tylko angielska wersja językowa tej bajki do ściągnięcia. Teraz, kiedy mamy duży pakiet internetowy i normalnie oglądamy co chcemy, zdecydowaliśmy się to kontynuować. Uznaliśmy, że nie ma co im mieszać w głowach. W naszym mikroświecie, zwanym domem, mówimy po polsku. W przedszkolu i świecie zewnętrznym jest język norweski, a w świecie świnki Peppy mówi się po angielsku. I dziewczyny rozróżniają te języki.

Po pewnym czasie, podczas oglądania Peppy moje dzieci zaczęły do mnie mówić „Mummy?”. Daddy, catch, bye bye, no, yes … są to słowa, które moje dziewczyny potrafią użyć, być może jest ich więcej.

Podejrzewam, że ich słownik bierny zawiera więcej słów. Bo zawsze tak jest, że najpierw zaczynamy rozumieć, a potem mówić. Niczego ich nie uczyłam, bo nie miałam takiego zamiaru, dziewczyny same się tego nauczyły. Nasze dziewczyny nie miały wyjścia i musiały przystosować się do Peppy, która mówi po angielsku. A norweskie dzieci?

Gdy powiedziałam kiedyś w pracy w przedszkolu, że w Polsce niektóre dzieci trzyletnie w przedszkolach mają zajęcia z j. angielskiego, Norwegowie byli w szoku. Jak to, lekcje? Przecież dzieci mają się bawić w tym wieku. Lekcje są w szkole, a nie w przedszkolu!

Wielu norweskich rodziców w środowisku zawodowym funkcjonuje w języku rodzimym i angielskim. Patrząc na to z tej perspektywy, taki rodzic będzie uważał, że umiejętność mówienia po angielsku jest czymś tak oczywistym, jak nauka chodzenia i jedzenia. I będzie dążyć do tego, żeby jego dziecko znało ten język. Ale spokojnie, na luzie i nie za wszelką cenę. Maluchy zazwyczaj oglądają bajki po angielsku, mają czasem w domach angielskojęzyczne książeczki. Zauważyłam też, że zabawki grające na baterie grają często po angielsku, bo są importowane. Na rynku norweskim często nie ma odpowiedników najnowszych hitów zabawkowych, więc rodzice kupują przez internet z zagranicy.

Kiedyś pewna dziewczynka, sześcioletnia, przyniosła do przedszkola lalkę, Elzę, postać z  Krainy Lodu. Lalka śpiewała refren «Let it go!» a dziewczynka nauczyła się go śpiewać sama, słuchając lalki.

Rodzice nie uczą dzieci wymowy, gramatyki języka angielskiego. Dzieci uczą się same, przy okazji. Na wyjazdach zagranicznych, w telewizji, przy spotkaniach z ludźmi innego pochodzenia, czy wciskając przycisk zabawki grającej. Dzieci te żyją w świecie, który naturalnie i stopniowo przystosowuje je do nauki języka angielskiego.

Norwegowie, gdy kupują bajki dla dzieci na DVD czy Blu Ray zazwyczaj patrzą jednak na opcje językowe. Język angielski musi być. Normą jest puszczanie dzieciom np. Vaiany po norwesku, a potem po angielsku. Zwłaszcza teraz, gdy z powodu koronawirusa dzieci z rodzicami siedzą w domach.

Trzeba pamiętać jeszcze o jednej rzeczy. O tym, że języki są ze sobą spokrewnione. A np. norweski, niemiecki i angielski należą do tej samej rodziny języków. Oznacza to, że dzieciom w Niemczech czy Norwegii będzie łatwiej się nauczyć angielskiego. Nauka, zwłaszcza gramatyki, będzie dla nich bardziej intuicyjna, niż dla polskich dzieci.

Nie znaczy to jednak, że nie możemy sami sobie stwarzać okazji do nauki języka obcego we własnym domu, tak jak to robią Norwegowie. Skoro u nich to działa, to może i Wy spróbujecie?

Post jest częścią cyklu artykułów o życiu i wychowaniu dzieci w Skandynawii.

____________________________________________________________________________

multirodzice.pl facebook

    • Jeżeli spodobał Ci się ten artykuł – udostępnij go dalej!
    • Na fan page’u na facebooku dzieje się dużo więcej i z dużą dawką humoru. Wpadnij do nas!
    • Chcesz porozmawiać z innymi rodzicami? Zapraszamy do zamkniętej grupy na facebooku!
    • Jeśli chcesz podzielić się swoją historią, opinią, doświadczeniem na łamach portalu, napisz do nas: kontakt@multirodzice.pl
    • Będzie nam miło, jeśli dasz znać znajomym o multiRodzicach. Sharing is caring!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

GIPHY App Key not set. Please check settings

Jeden komentarz

  1. Kiedy moje dzieci były malutkie (ok. 1,5-2 lata) miałam mocne postanowienie i motywację, że gdy zaczną oglądać już tak na stałe, co wieczór dobranocki, to będą je oglądać po angielsku. A później, gdzieś się to wszystko rozmyło… Gdzieś uleciało, gdzieś się zapomniało…
    Dzięki, Aniu, za przypomnienie! Teraz już nie zapomnę, wiem, że warto, wiem, że to najlepszy sposób na „osłuchanie się” języka przez dzieci, które na codzień nie mają z językiem obcym kontaktu (oprócz krótkich zabaw w przedszkolu).

5 świetnych filmów animowanych dla całej rodziny

5 świetnych filmów animowanych dla całej rodziny – czyli jak przetrwać kwarantannę i nie zwariować…

rozszerzanie diety

Rozszerzanie diety cz. 2. – 10 (kolejnych) złotych zasad