Ten tekst będzie, jak wiele z poprzednich, raczej wstępem do rozważań aniżeli stawianiem jakichś tez. Szczerze mówiąc, pisząc go, liczę na Wasze dobre rady. Gdybym nadal mieszkała w moich 38 m2, nie miałabym podobnych wątpliwości. Teraz, kiedy możliwości są dwie, takowe się rodzą.
Ale od początku.
Nasze bliźnięta od urodzenia spały w jednym pokoju. My oczywiście na łóżku obok nich. Sytuacja zmieniała się. Był okres, że dziewczynki spały same, a my w naszej sypialni. Następnie pojawił się problem, bo jedna z córek budziła się kilkakrotnie w nocy, co wybudzało tę drugą. Postanowiliśmy więc je rozdzielić. Od mniej więcej roku każda śpi zatem w osobnym pokoju. Jedna z mamą, druga z tatą. Wizja idealna to powrót dzieci do ich pokoju, a rodziców do ich sypialni. Wizja jednak wydaje nam się, póki co, mocno utopijna. Pragniemy jednak próbować małymi kroczkami wcielić ją w życie.
Po baaardzo długim czasie, zdecydowaliśmy ostatnio, że czas zmienić łóżeczka na „dorosłe” łóżka i dokonać malutkiej metamorfozy pokoju, w którym dziewczynki się bawią. Uznaliśmy, że może być to dobry moment, aby nasze maluchy na nowo złączyć w jednym pokoju. Na początek dla towarzystwa zostawilibyśmy im jednego rodzica, który z biegiem czasu (w naszych marzeniach i planach) przeniósłby się do sypialni. Jak wszystko w naszej rodzinie, przedyskutowaliśmy z córkami. Tłumaczenia, opowieści, plany – zyskały aprobatę młodszej części rodziny, choć dało się zauważyć dziwny grymas twarzy, gdy tatuś poinformował, że mamusia zostanie sama w dużej sypialni, a pozostała trójka zasypiać będzie razem w pokoju dzieci.
I tu rodzą się nam rozliczne pytania. Czy ryzykować znowu wybudzaniem jednej przez drugą dla naszego komfortu? Czy wspólny pokój nie spowoduje kolejnej kłótni, skoro przyzwyczajona do niego jest tylko jedna córka? Czy rzeczywiście córka, która od roku śpi z mamą (i budzi się 3,4, razy w ciągu nocy, by chwycić palec mamy, napić się lub upewnić, że nie jest sama) poradzi sobie bez niej?
Decydujemy ostatecznie, że do wieku szkolnego dziewczynki powinny dzielić pokój. Nie wiem jednak, czy już na aktualnym etapie nie byłoby wskazane, aby każda miała swoją własną przestrzeń życiową, gdzie może odsapnąć od bliźniaczki i rodziców, gdzie wszystko poukłada i poustawia wedle swojego, a nie siostry, zamysłu. Przestrzeń w jej, a nie siostry ulubionych kolorach…. Wróć!
To nadal dwulatki. I znów myślę, że potrzebują przecież kompana w tej złej ciemnej nocy, której wszyscy jako dzieci się baliśmy. Niezbędna jest im druga osoba do zabawy w lekarza czy przedszkole. Łatwiej jest we dwójkę posprzątać bałagan po skończonej zabawie.
Łóżka przyjeżdżają pod koniec tygodnia. Wkładać je do jednego czy dwóch osobnych pokoi?
Mamy, tatusiowie bliźniąt kilku i nastolatków – co doradzacie?
- Jeżeli spodobał Ci się ten artykuł – udostępnij go dalej!
- Na fan page’u na facebooku dzieje się dużo więcej i z dużą dawką humoru. Wpadnij do nas!
- Chcesz porozmawiać z innymi rodzicami? Zapraszamy do zamkniętej grupy na facebooku!
- Jeśli chcesz podzielić się swoją historią, opinią, doświadczeniem na łamach portalu, napisz do nas: kontakt@multirodzice.pl
- Będzie nam miło, jeśli dasz znać znajomym o multiRodzicach. Sharing is caring!
Aga, jako mama Trójki poradzę Ci wstawić łóżeczka do jednego pokoju, a nocne spanie jednego z rodziców zamienić na wspólne usypianie dziewczyn. To zapewne mądre i rezolutne dziewczynki więc gdy wyjaśnicie im, że przyszedł czas by spały razem, a rodzice będą w pokoju obok spać też razem, zrozumieją to. Jednak musicie wyjaśnić, gdyby cokolwiek je obudziło, gdyby zachciało im się pić albo tulić to zawsze jesteście i mogą do Was przyjść, mogą z Wami spać reszte nocy. Zobaczysz, że z czasem wszyscy nauczycie się nowego układu i w końcu się wyśpicie. Jednak bądzcie cierpliwi, bo dziewczynki muszą nie tylko przyzwyczaić się, że nie śpią z Wami w osobnych pokojach ale także będą musiały przyzwyczaić się do swoich nowych łóżek. Uwierz, z czasem zauważą, że ta ich własna przestrzeń do spania to fajna rzecz, a gdy w łóżku z rodzicami robi się za ciasno, zawsze można czmychnąć do siebie 🙂 Chłopcy od paru miesięcy mają swoje dorosłe łóżeczka, po wieczornym czytaniu, razem z eM kładziemy ich spać, wychodzimy dopiero jak śpią, tak czują się bezpiecznie, a gdy któryś w nocy się budzi to przychodzi do Nas. Na początku będzie tak, że to Wy będziecie musieli iść do dziewczyn, bo nauczyć się „drogi w ciemności” też trzeba 🙂 ale z czasem i tego się nauczą. Zatem przespanych i wytulanych nocy Wam życzę 🙂 swoją drogą nie ma nic cudowniejszego jak to uczucie, które towarzyszy Ci rano gdy się budzisz a obok Ciebie śpią/ uśmiechają się/ rozmawiają Twoje dzieci 😀
hej. Dawno Cię nie było.
Sprawa przedstawia się tak.Dziewczyny za zachwycone łóżkami. Spia razem w pokoju. Czasem budzą się wzajemnie, ale bez dramatu. My spaliśmy tydzien w naszej sypialni, ale wołania i spacery nocne nas kompletnie wykończyły. Ostatecznie materac rodziców wylądował na podłodze w pokoju dzieci. Śpimy znowu we czwórkę. Jak zwykle- teoria teorią, praktyka zupełnie inna.
Mam dwumiesięczne bliźniaczki. Od początku śpią same w swoim pokoju w osobnych łóżeczkach. Wolimy z mężem iks razy tam pójść gdy któraś zapłacze, niż uczyć je, że sypialnia rodziców jest dostępna, gdy rodzice stracą cierpliwość. Kilka razy wzięliśmy je sobie do łóżka tak dla przytulenia, nie dlatego że płakały. Może nam się uda….. chociaż jak czytam wpisy innych, którzy nie mają intymności, sypialni dla siebie, to włos mi się jeży na głowie. Może nam się uda ….
Nasze córki spały same w swoim pokoju do 18 miesiąca życia. Teraz, niestety- muszą miec mamę na wyciągnięcie ręki- dosłownie. Nie mam siły chodzic x razy w nocy do nich, a potem pracować efektywnie. Wybieram materac w ich pokoju. Nigdy nie spały w naszym łóżku i nie zamierzam tego zmieniać, ale zanim się wyprowadzimy od nich – upłynie jeszcze trochę czasu.
Hej, to znowu ja. Moje mają już dwa lata i dwa miesiące, zdjęte boki łóżeczek, barierki ochronne. Mogłyby teoretycznie biegać po całym domu po nocach lub chodzić do nas. Ale one wychodza z łóżeczek się pobawić ewentualnie i wracają z książeczką, klockami Lego i innymi rzeczami spowrotem do łóżek. Także mamy cały czas przespane całe noce w sypialni bez dzieci. To samo jest w porze dziennej drzemki. Zamykam pokój i wychodzę. Dziewczyny mają być w swoim pokoju, a że wyjdą się pobawić z łóżeczek, to nie jest problem, bo faktycznie potem wracają do nich i śpią. Faktem jest, że progi i klamki są wyżej, niż w poprzednim mieszkaniu i dzieci nie otworzą sobie drzwi. Z drugiej jednak strony, nigdy nie dobijały się do drzwi i nie płakały, żeby je zabrać z pokoju. Mam nadal nadzieję, że to się nie zmieni i jakoś w ten sposób dociągniemy do osiemnastki :-).