w , , ,

Wyrodna matka – czyli matka w domu, dziecko w przedszkolu

Słyszałam ostatnio rozmowę dwóch matek, które krytykowały trzecią. – Co z niej za matka. Sama ma wolne, ale dziecko do szkoły przyprowadza. Ba, nawet byłam świadkiem zdziwionych min, kiedy matka w przerwie świątecznej przyprowadziła dziecko do szkoły. Posypały się od razu komentarze ze strony matek idealnych, które przecież po świętach wzięły urlop, żeby dziecko się po świetlicach nie szlajało. Wtedy specjalnie nie zastanawiałam się na tą kwestią. Teraz dotyczy mnie bezpośrednio.

Czy rzeczywiście matka jest wyrodna, jeśli ma wolne od pracy dni, a mimo to posyła swoje dziecko do przedszkola lub szkoły? Czy mamy prawo do oceny tej matki? Sytuacje są różne. W każdej jednak stanę po stronie matki.

Matka może nie mieć osoby do pomocy, najbliższej rodziny czy przyjaciół – i taką mamę znam.

Wychowuje samotnie dwóch synów, przyjechała z obcego kraju i kiedy ma dzień wolny od pracy, obowiązków oraz wszelkich zadań specjalnych, wysyła chłopców do szkoły, bo może tylko wtedy odpocząć. Odpocząć i pozałatwiać szereg spraw, na które nie ma czasu w tygodniu. To matka samowystarczalna, zawsze uśmiechnięta i nie skarżąca się na trudny los, jaki ją spotkał. Jest jej przykro tylko wtedy, gdy zapisuje chłopców na świetlicę i spotyka się z karcącym wzrokiem innych mam.

Matka może mieć setki osób do pomocy, ale czy naprawdę jest potworem, kiedy w dniu wolnym od pracy zostawia swoje dzieci w przedszkolu, żeby pobyć samotnie w domu?

Pomijam fakt, że dzień taki to pewnie nie do końca dzień lenia, bo przecież ktoś musi posprzątać, zrobić pranie czy przygotować obiad. Ale czy nawet gdyby rzeczona matka wybrała się na cały ten czas do galerii handlowej okazałaby brak miłości swoim dzieciom?

Sprawa trzecia – może zupełnie nie brana pod uwagę przez uszczypliwych obserwatorów. Dzieci – mam takie w domu – mogą zwyczajnie chcieć pójść do swoich rówieśników, bo po prostu dobrze się z nimi bawią.

A przecież po tych kilku godzinach znowu wrócą do domu, do swojej mamy. Grono szyderców odpowiedziało na takie tłumaczenie matce opisywanej wcześniej (już po jej wyjściu ze szkoły, rzecz jasna) – co to za matka, której dzieci wolą iść do szkoły niż zostać z nią w domu.

Odpowiadam: normalna.

O! A co z matkami, które będąc na urlopie macierzyńskim po urodzeniu drugiego dziecka, wysyłają to starsze do przedszkola, choć mają przecież rok wolnego?

Ileż musiała tłumaczyć się swojej mamie i teściowej moja koleżanka, która taką decyzję podjęła. Ile gorzkich słów usłyszała. Przecież mogła skorzystać z pomocy babć i zostawić to – Bogu ducha winne – dziecko w domu z jego młodszym bratem. To nic, że pierwsze miesiące macierzyństwa, już wtedy podwójnego są trudne. To nic, że starszy syn nie chciał siedzieć w domu w wieku 4 lat. Ważne, że matka popełniła ogromny błąd. Ważne, że została nazwana egoistką i wygodnicką.

Koleżanki po fachu też nie mają łatwo. Nauczycielki –znienawidzona grupa społeczna. Nie dość, że nieroby i obiboki, to jeszcze mają czelność podczas wakacji i ferii wysyłać własne dzieci do przedszkola lub szkoły na dyżur!

Jakim prawem! To nic, że płacą niejednokrotnie połowę swojej pensji za prywatne przedszkola lub żłobki, to nic, że na co dzień przebywają po kilka godzin w hałasie, szumie i z cudzymi dziećmi właśnie. Nie mają prawa odpocząć w samotności, wstydzić się powinny takich decyzji. Matka w domu leży i nic nie robi, a jej dziecko oddaje do przechowalni – powiedziała pracownica przedszkola (też nauczycielka) o mojej koleżance z pracy, sądząc, że ta nie usłyszała. Tak łatwo wydajemy sądy, tak dobrze nam w cudzych butach…

Kobiety! Dajcie żyć! Czy naprawdę tak kole Was w oczy, że osoba, która poświęca każdy dzień wychowaniu swoich dzieci, która stara się równie mocno, jak Wy i czasem zwyczajnie opada z sił bierze sobie tę chwilę wolnego od życia?

***

Zaczynam ferie zimowe. Dzisiaj, pisząc, do Was, jestem w domu sama. Delektuję się spokojem, wolnym tempem, kawą. Dziewczynki są w żłobku, bo uwielbiają swoich rówieśników i obudziły mnie, żeby nie spóźnić się do cioci Natalki i cioci Sylwii. Jutro zabieram je na kilka dni odpoczynku od codzienności. Jednak w drugim tygodniu zamierzam wypożyczyć książki, które nie są lekturami szkolnymi, na które nie miałam czasu od niemal trzech lat i przeczytam je. A moje dzieci będą bawić się i rozwijać. Odbiorę je w porze obiadowej, by móc z jeszcze większą cierpliwością, miłością i pokładami energii poświęcić im czas. Bo to, że mama bierze wolne od dzieci, nie zmienia faktu, że mamą pozostaje. Najlepszą, jaką potrafi być. Mea culpa, mea culpa…


  • Jeżeli spodobał Ci się ten artykuł – udostępnij go dalej!
  • Na fan page’u na facebooku dzieje się dużo więcej i z dużą dawką humoru. Wpadnij do nas!
  • Chcesz porozmawiać z innymi rodzicami? Zapraszamy do zamkniętej grupy na facebooku!
  • Jeśli chcesz podzielić się swoją historią, opinią, doświadczeniem na łamach portalu, napisz do nas: kontakt@multirodzice.pl
  • Będzie nam miło, jeśli dasz znać znajomym o multiRodzicach. Sharing is caring!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

GIPHY App Key not set. Please check settings

7 komentarze

  1. Brawo!!! W pełni się zgadzam! Matka tego wolnego potrzebuje także po to, żeby w tych rzadkich wolnych chwilach nabrać sił, by po powrocie dziecka z przedszkola czy szkoły mieć do niego więcej cierpliwości, poświęcić mu więcej uwagi i być całą dla niego. Bo matka sfrustrowana brakiem czasu dla siebie to matka nerwowa, łatwo wpadająca w złość i – niestety – często dająca to odczuć wszystkim naokoło, także dzieciom.
    Sama jestem oceniana pod tym kątem przez rodzinę męża, która nie może zrozumieć, czemu podczas jednego dnia wolnego posyłam dziecko do przedszkola. Nic to, że biorę to wolne po to, żeby np. zajść do lekarza z migreną, która mnie męczy od paru miesięcy, a nigdy nie mam czasu zajść do przychodni. Nie, skoro bierzesz wolne, to przecież jest okazja, żeby dziecko zostało ze mną i żeby nie puścić go do przedszkola. A że w tym dniu jest dogoterapia, którą dziecko uwielbia? Nieważne. Ważne, że ja jestem wyrodną matką.

    • nie przejmuj się. zawsze do krytyki się ktos znajdzie, ja olewam opinie innych i robię to, co uważam za najlepsze dla mnie i dla dzieci. Pozdrawiam

  2. Moje dziewczynki skończyły 16 miesięcy i jeszcze nie mają miejsca w przedszkolu. Pójdą dopiero w sierpniu, jak miejsca zostaną przydzielone. Większość dzieci w ich wieku chodzi już do przedszkola ale one urodziły się w listopadzie i przy marcowym naborze nie miały szans się dostać, bo dziecko musi mieć wtedy ukończony roczek. Dziecko powinno jak najwcześniej iść do przedszkola, a nie siedzieć latami z rodzicami w domu. Na rocznej kontroli w ośrodku zdrowia pracownik zrobił wielkie oczy, jak dowiedział się, że jeszcze nie złożyliśmy podania o miejsce w przedszkolu. Ale się zreflektował, bo przecież one z listopada….

    Tak jak napisałam, większość dzieci około pierwszego roku życia chodzi do przedszkola, a matki co robią, to nikogo to nie interesuje. Często mamy wysyłają jedno dziecko do przedszkola, a zajmują się w domu drugim, dopiero co urodzonym. Dlatego mogą mieć nawet trójkę dzieci ale tylko najmłodszym zajmują się cały czas, jeśli ma ono mniej niż roczek. Ja nie mogę się już doczekać, aż wreszcie te moje pójdą do przedszkola, zapisałam je na 8 godzin dziennie. Będę sobie chodzić po mieście, robić zakupy, fryzjer, dentysta (wreszcie!). Będę siedzieć w domu i szukać pracy w międzyczasie.

    A dzieci moich znajomych, które mają 2,5 roku i już półtora roku kariery przedszkolnej za sobą nie chcą w weekendy siedzieć w domu z rodzicami. Chcą do przedszkola ale jest zamknięte, więc zmuszają rodziców do tego, by wstali z kanapy i pojechali z nimi na wycieczkę, plac zabaw itp. Pozdrawiam, wyrodna matka z Norwegii.

  3. Ja nie widzę w tym nic złego. Według mnie dziecko w przedszkolu uczy się samodzielności i zaradności. To taki pierwszy ważny etap przed szkołą. Początki czasem są trudne, ale nie warto sugerować się opinią innych. Poza tym niektóre dzieci lubią chodzić do przedszkola, więc warto im to umożliwić 🙂

Czy sale zabaw to bezpieczne miejsce dla dziecka?

Jak dokonać wyboru lekarza dla dziecka?