Tyle siebie znamy, ile nas sprawdzono – pisała Szymborska. Trudno zatem oczekiwać, że będziemy potrafili przewidzieć, jakimi będziemy małżonkami – przed ślubem, jakimi rodzicami – przed narodzinami potomstwa. Jeszcze trudniej zaplanować oraz przygotować się do roli rodzica bliźniąt – szczególnie, jeśli pierwsze rodzicielstwo od razu staje się podwójne.
Jak ogarnąć bliźniaki? Jak radzić sobie z trudnymi początkami w roli rodzica bliźniąt?
Na te pytania nie ma jednoznacznych odpowiedzi. Choćby nie wiem jak wiele przeczytało się fachowej literatury, nic nie przygotuje nas do dnia, kiedy zostaniemy sami z naszą dwójką w domowym zaciszu. Można jednak uniknąć błędów innych rodziców lub skorzystać z gotowych rad tych, którzy przeszli już przez najtrudniejszy – pierwszy kwartał, a potem kolejny, kolejny i jeszcze jeden.
Nie czuję się ekspertem, by wypowiadać się na temat tego, jak postępować z bliźniakami. Wiem jedno – moje początki były wyjątkowo trudne, zatem mentalnie wspieram każdą świeżo upieczoną mamę dwójki, bo doskonale wiem, jak trudny czas właśnie się dla niej rozpoczął. Okres, w którym dziecko jest zdane na naszą łaskę i niełaskę, nadal się dla nas nie skończył. Jednak zdaję sobie sprawę, że moje córki są znacznie sprytniejsze, bardziej samodzielne i zaryzykuję nawet stwierdzenie, że nie umarłyby z głodu, gdybym opuściła je na kilka godzin. Pierwsze miesiące kojarzą mi się z jednym: poczuciem totalnej odpowiedzialności, której ciężar czułam na sobie 24 godziny na dobę. Miałam wrażenie, że nie jadam, nie sypiam, nie dbam o siebie – bo wszystkie moje wysiłki skupione są na dwóch małych istotach. Rzecz jasna, dzisiaj wspominam to niczym horror, wtedy wydawało mi się to naturalnym i jedynym rozwiązaniem.
Karmienie piersią, dokarmianie butelką, kolki, nieprzespane noce, ciągła gonitwa, pierwsze wizyty u lekarzy, szczepionki, przygotowywanie pokarmów, zmiana pieluch, przemywanie pępuszka – przy drugim i kolejnym dziecku idą jak z płatka, przy pierwszym (albo pierwszych) każda czynność jest poddawana nadmiernej analizie – zupełnie niepotrzebnie, jednak trudno z tym walczyć.
Czy mogę przekazać coś Tobie – przyszły, albo świeżo upieczony Multirodzicu?
Jak ogarnąć bliźniaki?
Działajcie w teamie
Mama i tata to jedyne połączenie, które pomoże nam przetrwać ten trudny okres. Próbujcie się wspierać, wymieniajcie spostrzeżenia, spijcie na zmianę i na zmianę wykonujcie podstawowe czynności. Nie stawajcie po przeciwnych stronach barykady. Jest wystarczająco trudno i bez tego.
Starajcie się przyzwyczaić dzieciaki do synchronizacji
Karmienie, usypianie w tym samym czasie – to przy bliźniętach – o ile nie protestują jawnie – jedyne rozsądne rozwiązanie. Dzisiaj moje córki mają już prawie dwa lata, a nadal nie wyobrażam sobie, bym miała jednej podawać obiad o 13.00, a drugiej godzinę później. Nie mieści mi się tez w głowie organizowanie dwóch osobnych drzemek w ciągu dnia. Jeśli postępowałabym w ten sposób od najwcześniejszych wspólnych chwil, zapewne byłoby tak i dziś. Tym sposobem nie miałabym w ciągu dnia ani jednej relatywnie wolnej chwili dla siebie. Jednoczesna „obsługa” dwójki umożliwia zyskanie na czasie – jakkolwiek okrutnie to brzmi.
Nie dajcie się zwariować wszelkim miarkom, siatkom etc.
Gubiło mnie to i gubi do dziś. Bo przecież powinny zjeść 120ml mleka, bo nie przyswajają marchewki tak chętnie jak dzieci koleżanki, bo nie robią 3 kupek dziennie, a waga jednej z nich nie mieści się w odpowiednim przedziale na siatce. Na każdym etapie będzie jakieś odstępstwo od normy – w końcu macie dwupak. Nie ma dzieci idealnych, książkowych, szablonowych. Są dni lepsze i gorsze, jest ząbkowanie i kolki. Nie porównujcie swojego dziecka z maluchem koleżanki, bo popaść możecie w głęboką depresję. Szybko przekonacie się, że i wasza dwójka jest całkiem odmienna od siebie. Jednocześnie utwierdzajcie się w przekonaniu, że robicie tyle, ile jesteście w stanie, a pewnych sytuacji nie przeskoczycie, bo nie są zależne od was. Nie chcę się mądrzyć, bo sama dziś nadal martwiłam się Zuzą, która od kilku dni nie chce jeść. Po chwili jednak surowo siebie oceniam i przechodzę nad tym do porządku dziennego. Gorsze dni. Tyle. Już tak nie gniecie mnie w żołądku każda myśl, jak bywało jeszcze kilka miesięcy temu.
Korzystajcie z każdej ofiarowanej Wam formy pomocy
Mam na myśli naprawdę każdą. Może to być kilka pojemników z gotowymi obiadami od Waszej teściowej, oferta spaceru z Waszą dwójką, byście mogli przespać się w pustym i cichym domu. Bezcenne jest też zrobienie przez kogoś najpotrzebniejszych zakupów, potowarzyszenie śpiącym maluchom, byście mogli udać się na wizytę kontrolną do lekarza czy po prostu odrobinę ogarnąć Waszą przestrzeń życiową. Jeśli otrzymujecie propozycje – nie odrzucajcie ich. Uwierzcie, nie tylko Wy potraficie dobrze zająć się swoimi pociechami, a Wasze zmęczenie prędzej czy później osiągnie zenit. Może się zdarzyć, że Wasi znajomi, przyjaciele, krewni nie będą mieli na tyle śmiałości czy odwagi, by zaproponować Wam pomoc wprost – w obawie, że zostaną napomnienie czy zwyczajnie skarceni. Nie bójcie się o pomoc prosić – zapewniam, nie spotkacie się z odmową, a proszący poczuje się doceniony i wyróżniony, bo to właśnie jemu powierzyć chcecie na moment swoje najcenniejsze skarby.
Złapcie dystans
Musicie to zrobić. Nie startujecie w konkursie na najlepszych rodziców ever. Nie ścigacie się z innymi ani nie próbujecie zdobyć medalu. Raczej bierzecie udział w obozie przetrwania – gdzie nie ma znaczenia, kto pierwszy zdobędzie jakąś sprawność, a jedynie, czy mu się to uda. Pozwólcie sobie popełniać błędy, nie karćcie siebie nawzajem za niedociągnięcia. Nie próbujcie robić wszystkiego perfekcyjnie i podręcznikowo. To żaden wstyd być nieporadnym, zdezorientowanym, bezsilnym. Fakt, jesteście wyróżnieni – będziecie mieli dwie pociechy. Oprócz błogosławieństwa, momentami będziecie myśleć o tym, jak o przekleństwie. Jeśli spróbujecie złapać dystans, znaleźć chwilę oddechu w ciągu każdego dnia (a pisząc chwila, mam na myśli dosłownie kilkanaście minut), to przetrwacie. Obiecuję.
Kochani Multirodzice – Ci młodsi stażem i Ci oczekujący. Nie będę kłamała, że podwójne macierzyństwo to obrazki z Internetu ze słodkimi maluszkami. No way! Pierwsze wspólne tygodnie to doświadczenie tak ekstremalne, że trudno je opisać słowami. Bliźnięta da się jednak ogarnąć – i nie musicie robić tego od razu na piątkę z plusem. Każdy dzień będzie lepszy od poprzedniego. Pomocy szukajcie nie w forach internetowych, ale u swojej położnej, lekarza pediatry, rodziców bliźniąt z okolicy lub po prostu rodziców o nieco większym doświadczeniu. Warto mieć swoją własną Tracy Hogg, zamiast jej podręczników na biurku. Osobę, do której będziecie mogli zadzwonić nawet późnym wieczorem z prośbą o radę. Macie też multirodziców.pl – możecie pisać, pytać, narzekać – przeszliśmy przez to samo, ba, stale przechodzimy. Jesteśmy tutaj dla WAS.
- Jeżeli spodobał Ci się ten artykuł – udostępnij go dalej!
- Na fan page’u na facebooku dzieje się dużo więcej i z dużą dawką humoru. Wpadnij do nas!
- Chcesz porozmawiać z innymi rodzicami? Zapraszamy do zamkniętej grupy na facebooku!
- Jeśli chcesz podzielić się swoją historią, opinią, doświadczeniem na łamach portalu, napisz do nas: kontakt@multirodzice.pl
- Będzie nam miło, jeśli dasz znać znajomym o multiRodzicach. Sharing is caring!
Witam, moje bliźniaki właśnie skończyły 5 miesięcy i nadal nie jestem w stanie ich idealnie zsynchronizować. Wystarczy jedna zmiana, wyjście do lekarza, syn obudzi się wcześniej niż córka, albo nawet w weekend maż jest w domu i już wszystko się sypie. Staram się usypiać jednoczenie, karmić jedno po drugim, ale nie da się wszystkiego zaplanować co do godziny. Czasem jedno z dzieci nie jest jeszcze głodne i zwyczajnie nie zje o ustalonej porze tylko godzinę pózniej i już cały plan dnia bierze w łeb. Nie ukrywam, ze frustruje mnie jak czytam na forach o idealnie zsynchronizowanych bliźniakach, czy to jest możliwe? A może moje dzieci są jeszcze zbyt małe na takie zgranie? Pozdrawiam
Hej Aneta!
Moje bliźniaki mają 2 lata i 4 miesiące i to czego się nauczyłam przez ten czas to:
1. Nie ma nigdy idealnie zsynchronizowanych bliźniąt (jeśli są, to wcześniej czy później i tak się to zmieni)
2. Jedyne co jest niezmienne przy bliźniętach, to ciągła ZMIANA
Z tą synchronizacją to jest tak, że my rodzice bliźniąt staramy się robić wszystko równocześnie, co nie znaczy, że nasze dzieci będą również robić wszystko równocześnie, bo najczęściej bliźniaki (szczególnie dwujajowe) różnią się prawie wszystkim. U mnie np. jeden to poranny skowronek, a drugi nocna sowa – wyszło to w okolicy ich pierwszego roku, bo wcześniej zasypiali (wieczorem) zawsze razem. Teraz nie zasypiają razem prawie nigdy. A przecież tak się starałam ich synchronizować! 😉
Moja rada: staraj się robić wszystko równocześnie, jednocześnie biorąc od uwagę, że każdy dzień może być inny, szczególnie gdy dzieje się coś nowego – i to jest OK. To jest, niestety, ta trudna praca rodzica bliźniaków – my naprawdę nie mamy „dwójki za jednym zamachem”. My mamy dwoje zupełnie odrębnych indywidualistów i dla ich dobra musimy ich traktować odrębnie – tak jak tego potrzebują.
I pamiętaj – tylko spokój nas uratuje. Serio!
Pozdrawiam!
Karina, dzięki za odpowiedź. Trochę mnie pocieszyłaś, bo już zaczynałam myśleć, ze tylko ja się nie potrafię dobrze zorganizować, a wszyscy inni rodzice bliźniaków mają plan dnia dograny co do minuty;). Czasem mam dzień, ze wszystko się układa, dzieci ogarnięte, zupa ugotowana, kawa wypita, niestety cześciej sukcesem jest to, ze dałam radę wziąć rano prysznic:))). Mam tylko nadzieje, że czas działa na moja korzyść i kiedyś będzie lepiej.
Pozdrawiam
Aneta
Moje metody ogarniania bliźniaków, oprócz powyżej wspomnianych, to nauka samodzielnego zasypiania oraz uspokajania się i wyciszania w łóżeczkach, w dzień. Dzieci od początku spią w osobnym pokoju w osobnych łóżeczkach.
Oprócz tego jedzą albo kaszę albo to, co my. Nie gotuję im niczego specjalnie. No można omleta zrobić czy jabłka utrzeć lub coś postego zrobić ale nie żeby im osobno obiady gotować. Nasze dzieci nie lubią papek. Jedzą tylko samodzielnie, rękami. Takie eksperymenty, kończą się półgodzinną pracą polegającą na myciu wszystkiego wokół oraz dzieci. Robię to maksymalnie dwa razy dziennie. Z czasem sprzątania jest coraz mniej.
Robimy duże zakupy raz w tygodniu, w weekend gotujemy na cały następny tydzień i zamrazamy porcje. Także gotowanie praktycznie odpada.
Mamy wszystko w mieszkaniu pozastawiane bramkami, wszystko pozabezpieczane na maksa. Nie musze co chwilę rozglądać się za dziewczynami, mogą być gdzie chcą i robić co chcą.
Myśleliśmy, że będą lubiły się kąpać, niestety chcą wstawać i wychodzić ze swoich wanienek. Dlatego kąpię je osobno na siedząco pod prysznicem. Z pomocą męża wszystko trwa 20 minut. Kąpiel jest raz w tygodniu.
Nie mamy nikogo do pomocy i nie mieliśmy nigdy. Mieszkamy za granicą. Zajmuję się dziećmi przeważnie sama, mąż dużo pracuje. Odkąd skończyły rok i nie ulewają, mam na prawdę dużo czasu dla siebie. Nie czuję się nigdy zapracowana, zmęczona co najwyżej psychicznie. Pozdrawiam, mama piętnastomiesięcznych bliźniaczek z Norwegii
Wow!Naprawdę jesteś superzorganizowana.Podziwiam i przybijam piątkę.Moje dziewczynki za miesiąc kończą 4 lata.Teraz to już naprawdę luzik.Pozdrawiamy Was gorąco.
Podziwiam mamy bliźniaków, które od początku same potrafią ogarnąć dwójkę na raz. Czy jest to w ogóle możliwe? Moje 2 miesięczne bliźniaczki są bardzo absorbujące, karmię je niestety głównie butlą i nie wyobrażam sobie opieki nad nimi bez czyjejś pomocy, zwłaszcza że jak przychodzi pora karmienia to ryk potrafi być niesamowity :/ czy jest jakiś sposób, żeby ogarnąć dwójkę takich 2-3 miesięcznych maluchów samemu? Chodzi mi o karmienie, odbijanie i usypianie. Czy też miałyście tak, że jeden dzieciaczek wybudzał drugiego?
U mnie się nie wybudzały wzajemnie. Ogarniałam je sama, bo każdy dzień był nieco lepszy – dojdziesz do takiego momentu, ale nie spieszy się i korzystaj, póki masz pomoc.
U nas z kolei jeden miał tak potężny ryk ;-), że zawsze wybudzał drugiego. Drugi płakał już chyba ze strachu od tego ryku 😉 Trwało to długo (ok. 2-2,5 lata…), byliśmy tym tak zmęczeni, że po ok. 1,5 roku mąż się przeniósł z jednym do drugiego pokoju. To pomogło, bo przynajmniej jedno dziecko i jeden rodzic się wysypiał…
Tak że wzajemne wybudzanie się uważam za normę, którą trzeba przeżyć…
Natomiast jeśli chodzi o pomoc przy tak małych bliźniakach – jeśli masz taką możliwość, to KORZYSTAJ bez wyrzutów sumienia. Naprawdę. Kiedyś się ta pomoc skończy i i tak będziesz musiała sama ogarniać dwójkę raczkujących, a później biegających i uciekających bliźniaków… A to też łatwe nie jest… Ale te pierwsze miesiące są najcięższe, bo dochodzą do tego jeszcze rozregulowane hormony, wielkie zmęczenie i niewyspanie…
Trzymaj się i korzystaj z pomocy, za którą bądź po prostu wdzięczna 🙂
Pozdrawiam!
Moje bliźniaki mają trzy miesiące i kilka razy w tygodniu mam ochotę się zabić.
Na pocieszenie powiem tylko, że ja też tak miałam… ale każdy nowy dzień był odrobinkę, odrobineczkę lepszy od poprzedniego i teraz, kiedy mają pięć lat, już ledwo to pamiętam. Życzę dużo wytrwałosci.